GłównaRejestracjaZaloguj
KOŚCIÓŁ KAT .

PORTAL ANTYKLERYKALNY

Dobra pora doby! Gość | RSS
Menu

Kategorie
Z historii Kościoła [45]
Osiągnięcia i wyczyny Kościoła w Polsce [110]
Kościół kat. na świecie [35]
Religia (dział dla chrześcijan) [34]
Rozmaitości [18]

Translate
EnglishFrenchGermanItalianPortugueseRussianSpanish

Wyszukiwanie

Nowinki
  • 3 X 2015, Polska, Watykan.Coming aut inkwizytora Ksiądz Krzysztof Charamsa, pracujący w Kongregacji doktryny wiary (dawniej Inkwizycja) wyznał publicznie, że jest gejem. Obwinił też Kściół kat. o homofobię. Więcej...

  • Sierpień 2015. Polska Coraz mniej księżyDobra nowina: Systematycznie zmniejsza się w Polsce liczba nowych księży, każdego roku średnio o 9 procent.





  • Czat

    Logowanie


    Toplisty:
    Statystyka

    Jest nas tu: 1
    Gości: 1
    Użytkowników 0

    Msza w 11 odsłonach
    Główna » Artykuły » Religia (dział dla chrześcijan)

    Msza w 11 odsłonach

    Msza odgrywa w Kościele rzymskokatolickim niezwykle doniosłą rolę. Jest centrum kultu liturgicznego, nieustannym „odtwarzaniem tajemnicy Krzyża”, ma się tak do innych nabożeństw, jak „brylant kosztowny do otaczającej go oprawy”. Składa się na nią 11 aktów, ale czy ów mszalny teatr wywodzi się z Biblii?

    Według ks. prof. F. Spirago, „msza święta jest wschodzącym codziennie słońcem łaski, którego białe promienie łamią się siedmiokrotnie w pryzmacie Sakramentów i tworzą złotą tęczę pokoju, łączącą skarby nieba z ubóstwem ziemi”. Msza stawia pośród ludzi „samego Stwórcę Nieba i ziemi, pozwalając nawet dotykać się Go rękoma”. O nadrzędnym znaczeniu mszy w życiu religijnym katolicyzmu decyduje największy sakrament, czyli eucharystia – żywy Chrystus.Choć teolodzy katoliccy wyprowadzają rytuał mszalny z ustanowień Chrystusa, to ani Biblia, ani nawet tradycja nic nie mówią, by Jezus odprawiał w wieczerniku mszę, występował w szatach liturgicznych, a stół był ołtarzem.

    Jezus nie przywiązywał wagi do formalizmu i czczej ceremonii.

    Próżno by też szukać apostołów wśród celebransów katolickiej mszy. Jezus pobłogosławił chleb i łamał go, rozdając uczniom. Potem podał kielich z winem. Polecił, by czynić to na pamiątkę Jego śmierci, dlatego chleb utożsamił ze swoim ciałem, które za chwilę miało być „przełamane” na krzyżu, a wino ze swoją przelaną krwią. Spożył z uczniami wieczerzę, a potem, śpiewając, razem poszli na Górę Oliwną. Żadnego zewnętrznego misterium i „okadzania”, żadnego czarowania wiernych dzwonkami, szatami, lampkami. To było misterium skierowane do wnętrza serca, oczyszczające sumienie, proste i głębokie zarazem, bo przecież „Pan patrzy na serce” (1 Sm 16. 7).

    Inaczej jednak niż Chrystus uważa Kościół:

    „Natura ludzka jest tak utworzona, że bez zewnętrznych środków pomocniczych nie może się wznieść do rozważania rzeczy Boskich, dlatego święta Matka-Kościół ustanowiła pewne obrzędy, by mianowicie niektóre części we mszy św. były wymawiane przyciszonym głosem, a inne podwyższonym. Zaprowadził również na mocy tradycji ceremonie, jak: tajemnicze błogosławieństwa, płonące światła, okadzania, szaty i inne tym podobne, by uprzytomnić wzniosłość tak wielkiej ofiary i za pomocą tych widzialnych znaków religijności i pobożności pobudzać umysły wiernych do rozważania najwznioślejszych rzeczy, które znajdują się w tej ofierze”. Tyle sobór trydencki, który miał wyraźnie inne zdanie o naturze człowieka niż jego Stwórca. Zresztą nie w tej jednej sprawie. Wszystkie tak ważne z punktu widzenia Kościoła elementy mszy są obojętne dla Słowa Bożego i nie mają rangi świętości zniewalającej serce i umysł. W aspekcie nauki biblijnej pozbawione są znaczenia, dlatego  Kościół posłużył się groźbą klątwy:

    Jeśliby ktoś powiedział, że ceremonie, szaty i znaki zewnętrzne, których Kościół katolicki używa podczas sprawowania Mszy, są raczej podnietami do pobożności, aniżeli jej oznakami, niech będzie wyklęty”. Mszalny rytuał wykracza jednak poza formalne naleciałości. To nie tylko kwestia suchej obrzędowości. Istotna bowiem rola mszalnego ceremoniału to

    odwrócenie wzroku chrześcijan od Golgoty, gdzie dokonała się jedyna i wystarczalna ofiara

    za każdego człowieka, i skupienie ich uwagi na martwej hostii. Kulminacyjnym momentem każdej mszy jest tzw. przeistoczenie chleba i wina w krew i ciało Chrystusa. Po wymówieniu słów: „To jest bowiem ciało moje”, jak czytamy w „Liturgice” ks. dr. M. Dybowskiego, „już nie ma chleba na ołtarzu: jest tylko Ciało Chrystusa”. I podobnie jest z magiczną formułką wypowiadaną nad winem. Następnie
    mają miejsce dwa podniosłe akty: ofiarowanie, czyli powtórzenie ofiary krzyża, i komunia. Kościół naucza, że w eucharystii zawiera się „prawdziwe, rzeczywiste i substancjalne Ciało i Krew Jezusa Chrystusa wraz z jego duszą i bóstwem”, a „eucharystia jest dalszym ciągiem Wcielenia”. Oczywiście dzieje się to na rozkaz kapłana, bo „on ma władzę sprowadzania Boga chwały na ziemię, błogosławienia Mu swymi ustami, dzierżenia Go w dłoniach...” itd. Prawdziwie zastanawia władza kapłana. Jak pisał św. Augustyn, „język jego tworzy Boga z kawałka chleba. Jest to więcej niż stworzenie świata”.

    Takie ujęcie sprawy wygląda raczej na bluźnierstwo,

    tym bardziej że kontekst biblijny ukazuje raczej metaforyczny sens słów Jezusa wypowiedzianych w wieczerniku. Nie tylko bowiem „to jest ciało moje”, ale i Kościół „jest ciałem Chrystusa” – tu nikt nie ma wątpliwości, że ciałem symbolicznym. Jezus wielokrotnie mówił o sobie, że jest „chlebem, który z nieba zstąpił”, jest „prawdziwym krzewem winnym”, „gwiazdą zaranną”, „bramą owczarni” itp. Apostołowie byli przyzwyczajeni do metaforycznego charakteru katechezy swego Mistrza, dlatego wyjaśnienia były zbędne. Kiedy jednak podobne słowa Jezus skierował do większego grona Żydów („jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie” – J 6. 64) wśród słuchaczy powstał zamęt. Odbierali bowiem te słowa dosłownie, podobnie jak dziś traktuje je Kościół katolicki. Dlatego Jezus wyjaśnił: „Duch jest tym, który ożywia, ciało na nic się nie przyda. Słowa, które do was wypowiedziałem, duchem są i życiem” (w. 4). Jezus mówił też, by spragniony przyszedł do Niego i pił. Jak to więc ma uczynić dosłownie? Owym strumieniem, życiem, duchem są nauki Chrystusa, które – przyjęte wiarą – przynoszą zbawienie. Spożywanie ciała i krwi to codzienny kontakt ze Zbawicielem naznaczony pokorą i posłuszeństwem, a nie rytualne kąsanie opłatka (z duszą i Bóstwem do tego). Łamanie chleba i picie z kielicha – ustanowione przez Jezusa – to po prostu unaocznienie idei przyjęcia Zbawiciela, małe wyznanie wiary i skierowanie wzroku na Golgotę. Wieczerza Pańska to obrzęd symboliczny, ustanowiony jedynie „na pamiątkę”. Ale Kościół uczynił z niego rytuał ofiarniczy.

    Mami wiernych, że ofiara złożona przez Chrystusa na krzyżu nie wystarcza

    i musi być codziennie powtarzana na ołtarzach całego świata: „Msza święta jest nieustającą bezkrwawą Ofiarą Nowego Zakonu, w której Jezus Chrystus ofiaruje się Ojcu Swemu Niebieskiemu przez ręce kapłana...”. Teologia katolicka jest pełna absurdów. Z jednej strony ofiara jest bezkrwawa, a z drugiej „jest tą samą ofiarą, co ofiara krzyżowa (...) przeto ma ona tę samą wartość i tę samą skuteczność”.
    Jak poucza nas katechizm, „we Mszy św. przelewa się Krew Chrystusa (...) by zachować ludzi przed wieczną zatratą”. Tymczasem Biblia mówi, że „Chrystus ofiarował siebie raz jeden”, „uczynił to bowiem raz na zawsze”, „nie potrzebuje też ofiarować siebie wielokrotnie”, „złożył za grzechy jedną jedyną ofiarę, a potem zasiadł po prawicy Bożej” (Hbr 9. 28; 7. 27; 9. 25; 10. 14). Ofiara mszy nie pozostaje bez znaczenia. Nie jest jak większość mszalnych fragmentów jedynie zbędnym z punktu widzenia ewangelii elementem. Ona

    uderza w samo sedno „dobrej nowiny” – przysłania bez reszty Golgotę.

    Krzyż wydaje się być niepotrzebnym epizodem, skoro msza jest ofiarowaniem rzeczywistego Syna Bożego, i to na polecenie człowieka. Chrystus powiedział o sobie: „Jam jest Pierwszy i Ostatni, i żywy. Byłem umarły, a oto żyję na wieki wieków” (Ap 1. 17–18). Apostoł Paweł tłumaczył wiernym, że „Chrystus, powstawszy z martwych, więcej nie umiera i śmierć już nad nim nie zapanuje” (Rz 6. 9). Ceremoniał mszalny z zastępem kapłanów, ołtarzem, ziemską świątynią przysłonił bez reszty duchową rzeczywistość nowotestamentowej służby Chrystusa. Jak czytamy w „Liście do Hebrajczyków”, Jezus na mocy własnej krwi sprawuje teraz przed Ojcem arcykapłański urząd w intencji zbawienia człowieka. Tymczasem w miejsce niebiańskiej służby Chrystusa Kościół zbudował imponujący obrzęd. Zamiast „jedynego pośrednika między Bogiem a ludźmi – Jezusa Chrystusa” (1 Tm 2. 5) – postawił rząd kapłanów. Wrócił tym samym do starotestamentowych zasad świątynnych, które przecież obowiązywały naród wybrany do czasu, aż w Chrystusie wypełniło się to, co zaledwie zapowiadały.Obrzędy nie mają żadnej mocy, bo „lepsze jest posłuszeństwo niźli ofiary” (1 Sm 15. 22). Czy nie należałoby się więc otrząsnąć z błędów tradycji?

    Paulina Starościk
    FiM


    Podobne:     Msza    Eucharystia – druga ofiara Jezusa?   Wizja Wielkiej Nierządnicy    Wielka prostytutka   Kielich obrzydliwości    Komunia a Wieczerza Pańska
    Kategoria: Religia (dział dla chrześcijan) | Dodane przez: ADM (24.02.2011)
    Wyświetleń: 1163 | Tegi: ostatnia wieczerza, ofiara, eucharystia, Golgota, msza, krzyż | Ocena: 0.0/0
    Ogółem komentarzy: 0
    Tylko zarejestrowani Użytkownicy mogą komentować materiał
    [ Rejestracja | Login ]
    Prawa autorskie. Jeżeli obecność któregoś z materiałów na tym portalu narusza prawa autorskie, prosimy o kontakt. Materiały, co do których prawa autorskie zostaną udowodnione, będą, w razie wyrażenia takiego życzenia przez posiadacza praw, natychmiast usunięte.


    ***
    O UCoz:uCoz to świetny, znany i ceniony na całym świecie, mający bardzo wysoki pagerank serwer. Daje możliwość korzystania ze swoich usług w wielu językach. Polecamy! :)
    Copyleft Antykler © 2024
    Darmowy hosting uCoz