komentarz redakcyjny Zawzięte
pudrowanie Nowy papież
pozuje na „równiachę”, człowieka bardzo skromnego. Media przytaczają w
upojeniu nic nieznaczące gesty, jak na przykład papieską odmowę
przyodziania pelerynki z aksamitu obszywaną białym futrem z gronostajów;
Franciszek udzielając pierwszego błogosławieństwa zebranym na placu
katolikom wystąpił jedynie w białej sutannie. Wysilił się przy okazji na
dowcip; ceremoniarzowi, który przyniósł pelerynkę oznajmił:
Niech ksiądz sam to włoży. Skończył się karnawał.
Dziennik "Corriere della Sera" napisał, że po doborze stroju i reakcji
Franciszka można było zrozumieć, że nadchodzą radykalne zmiany.
Śmiem
wątpić. Wybór Bergoglio z całą pewnością nie jest przypadkowy. Kościół
hierarchów próbuje bezskutecznie zalizać rany, które w samej rzeczy
zadał sobie sam, wierni są zbulwersowani wieloma faktami. Przytoczmy
kilka: skandale pedofilskie, szczególnie usankcjonowanie zboczonych
praktyk duchownych w postaci Crimen
Sollicitationis, afery finansowe, niedawne wspieranie
krwawych reżimów, spychanie kobiety do roli żywego inkubatora,
przyczynianie się do rozwoju epidemii AIDS, rozpasane życie w przepychu
tzw. osób duchownych.
Kościół potrzebuje
nowego wizerunku. Liczba owieczek dramatycznie się kurczy, a przecież
statystyki nie odzwierciedlają całej prawdy: „katolikami” nazywa się
wszystkich ochrzczonych, a wiemy przecież doskonale, że wiekszość z nich
to katolicy jedynie "od wielkiego święta” lub wręcz ludzie, którzy z
Kościołem nie mają nic wspólnego. Dla przykładu, w Polsce wg oficjalnych
kościelnych statystyk na niedzielne msze chadza niespełna 40%
katolików. Purpurencje mają nie lada orzech do zgryzienia. Wybrali zatem
człowieka wolnego od odoru Crimen Sollicitationis (w przeciwieństwie do
dwóch jego poprzedników), niezamieszanego w brudne finasowe afery Banku
Watykańskiego, uważanego za skromnego jezuitę, znaego z tego, że sam
gotował sobie papu i korzystał ze środków publicznego transportu.
Papieska ksywka - Franciszek - ma świadczyć o chęci naśladownictwa
ubogiego mnicha z Asyżu. Wybór Argentyńczyka ma również
zapewne wzmocnić mocno nadwątlony w ostantich latach entuzjazm
argentyńskich i innych południowoamerykańskich katolików. Chociaż sylwetka
Bergoglio też nie jest idealna. Pojawia się mnóstwo głosów,
krytykujących obecnego papieża za jego przychylny stosunek do
argentyńskiej junty wojskowej, mającej na swoim sumieniu, według różnych
źródeł, od 12 do 30 tysięcy ofiar. Z tym problemem Kościołowi również
przyjdzie walczyć.
Trudno
powiedzieć, czy nowy zwierzchnik Kościoła katolickiego wykona jakieś
bardziej znaczące gesty. Nie wierzę jednak zdecydowanie w to, że chce on
i może zreformować skostniałą i anachroniczną strukturę, jaką jest
Kościół. Nie zmieni sposobu sprawowania władzy, nie dokona tansformacji
tej instytucji w Kościół ubogich, nawet nie sprawi, że finanse Kościoła
staną się jawne, nie zniesie też celibatu. Nie odważy się zniszczyć
filarów, na których Kościół od wieków budował swoja potęgę. Szkoda
również marzyć o zmanie stosunku do dyskryminacji
kobiet.
Kościół jest bowiem z definicji strukturą
niereformowalną i wszelkie zabiegi, mające na celu zmianę jego
wizerunku są zwykłym, excusez le mot, pudrowniem
syfilisu.
Szary
Wilk |