GłównaRejestracjaZaloguj
KOŚCIÓŁ KAT .

PORTAL ANTYKLERYKALNY

Dobra pora doby! Gość | RSS
Menu

Kategorie
Z historii Kościoła [45]
Osiągnięcia i wyczyny Kościoła w Polsce [110]
Kościół kat. na świecie [35]
Religia (dział dla chrześcijan) [34]
Rozmaitości [18]

Translate
EnglishFrenchGermanItalianPortugueseRussianSpanish

Wyszukiwanie

Nowinki
  • 3 X 2015, Polska, Watykan.Coming aut inkwizytora Ksiądz Krzysztof Charamsa, pracujący w Kongregacji doktryny wiary (dawniej Inkwizycja) wyznał publicznie, że jest gejem. Obwinił też Kściół kat. o homofobię. Więcej...

  • Sierpień 2015. Polska Coraz mniej księżyDobra nowina: Systematycznie zmniejsza się w Polsce liczba nowych księży, każdego roku średnio o 9 procent.





  • Czat

    Logowanie


    Toplisty:
    Statystyka

    Jest nas tu: 1
    Gości: 1
    Użytkowników 0

    Wspomnienia białej sukienki
    Główna » Artykuły » Kościół kat. na świecie

    Wspomnienia białej sukienki

    Papieska książka głównie do nabożeństwa.

    W toczącej się w mediach ożywionej dyskusji na temat wywiadu rzeki Petera Seewalda z papieżem Benedyktem XVI uwagę zwraca fakt, iż większość dyskutujących książki najwyraźniej nie czytała. Na ich usprawiedliwienie można powiedzieć, że książka, zatytułowana nieco przydługo "Światło świata. Papież, Kościół i znaki czasu", jest śmiertelnie nudna i składa się głównie z katolickich banałów w duchu starego dowcipu: - O czym mówił ksiądz w kazaniu? - O grzechu. - I co mówił? - Był przeciw. Ale kilka interesujących wniosków na temat duchowości "Ojca Świętego" można z niej wyciągnąć. Po pierwsze,


    obecny papież nie ma najwyższego mniemania o naszym Wielkim Rodaku.

    Jest to oczywiście wyrażone bardzo subtelnie - ale w tonie wypowiedzi na temat J. P 2 można wyczuć jak gdyby lekki niesmak dla festyniarstwa, które uprawiał Wojtyła. Zapytany, czy nie mając hipnotyzujących tłumy atrybutów Jana Pawła II, nie czuje obaw przed publicznymi wystąpieniami - zamiast spodziewanego wyrazu hołdu dla swego wielkiego poprzednika, Ratzinger odpowiada raczej arogancko, że jest, kim jest i wybrali go kardynałowie. W innym miejscu przyznaje, że ma wątpliwości co do tych wszystkich sytuacji, w których niczym gwiazda popu ukazuje się na balkonie, a tłum wiwatuje. Robi to jednak, gdyż ludzie mają potrzebę zobaczenia papieża - dodając, że tak naprawdę chodzi im o kontakt z sacrum i w tym sensie trzeba to przyjąć bez uważania wiwatów tłumu za komplement dla własnej osoby. Raczej chłodno opowiada o swoim pożegnaniu z J. P. 2, dość lekceważąco zbywa pytanie o to, czy Wojtyła chciał go na swego następcę (Tego nie wiem, myślę, że zostawił to całkowicie w rękach Pana). Zapytany, czy nie uważa, że pontyfikat Ja na Pawła II zorientowany na kwestie społeczne oraz pontyfikat Benedykta XVI skupiony bardziej na sprawach Kościoła doskonale / się uzupełniają, mówi, że to stwierdzenie idzie za daleko, bo czasy były inne i teraz  Kościół ma inne zadania. Ani razu nie daje się namówić na przedstawienie siebie jako ucznia, kontynuatora idei czy też realizatora duchowego testamentu J. P. 2 - wręcz przeciwnie, dość wyraźnie

    stara się budować dystans między swoim pontyfikatem a czasami Wojtyły.

    Generalnie, jedynym dziedzictwem Naszego Wielkiego Rodaka, do którego Benedykt XVI się przyznaje, jest zwyczaj noszenia białej kiecki zawsze i wszędzie: czyni tak, gdyż drugi sekretarz J. P. 2, ks. Mieczysław Mokrzycki, powiedział mu kiedyś, że Jan Paweł II zawsze nosił sutannę, więc on też musi. Po drugie, obecny papież jest bardzo niezadowolony z tego, że księża na całym świecie masowo gwałcili dzieci, gdyż psuje to reputację Kościoła. W dość długim rozdziale poświęconym tej kłopotliwej kwestii Ratzinger ze trzy tuziny razy mówi o tym, jak Kościół ucierpiał, jak mu trudno prowadzić swoją misję, jak księża boją się wyciągnąć do dziecka rękę, nie mówiąc już o wyjeździe z młodzieżą na obóz letni. Jak jest strapiony przez cały brud, w którym Kościół został unurzany. Papież ubolewa, że jeśli ksiądz, który w oczach młodego człowieka reprezentuje wiarę,

    dyma tego młodego człowieka w dupę

    (B-16 wyraził to nieco innymi słowami), to wiara staje się niewiarygodna i Kościół nie może już przedstawiać się jako wysłannik Pana. To, czego w tym wywodzie brakuje, to przekonującego wyrazu troski o dzieci, które były bite i gwałcone przez funkcjonariuszy Kościoła kat. Dużo jest za to troski o Kościół, który spotyka niesprawiedliwość, albowiem zaczął być postrzegany przez pryzmat tegoż bicia i gwałcenia, a przecież nie wolno tracić z oczu całego dobra, które czyni, a czyni go oczywiście najwięcej na świecie, bo prowadzi ludzi do Boga. Zapytany o straszliwy raport Ryana*opisujący niewiarygodne traktowanie dzieci w katolickich sierocińcach w Irlandii, papież zaczyna od pochwalenia Irlandii za to, że dochowała wierności wierze, mimo wieków prześladowań. Można odnieść wrażenie, że los tysięcy dzieci oddanych w ręce katolickich sadystów to swego rodzaju akceptowalny koszt zachowania katolickiej tożsamości narodu. Po trzecie, za fakt bezkarnego i wieloletniego molestowania dzieci przez kler, fakt będący - jak dziś już wiemy - ogólnoświatową normą Kościoła powszechnego,

    papież wini wszystkich z wyjątkiem samego Kościoła.

    Winna jest prasa, która czerpie pewną przyjemność z demaskowania Kościoła i dyskredytowania go. Winien jest Szatan, który nie mógł znieść Roku Kapłańskiego i dlatego cisnął nam cały ten brud w twarz. (To, nawiasem mówiąc, oddaje istotę spojrzenia B-16 na problem: Rok Kapłański trwał od czerwca 2009 do czerwca 2010 r., księża gwałcili dzieci od lat 50. Szatańskie zło nie tkwi zatem w tym, że gwałcili, tylko w tym, że wydało się to z takim hukiem). Winien jest nawet Bóg, który poddaje nas próbie i wzywa do głębszej czystości. A nade wszystko winien jest klimat intelektualny lat 70., któremu drogę utorowały lata 50. (cokolwiek by to znaczyło), kiedy to powstała nawet teoria, że pedofilia winna być widziana jako coś pozytywnego. Papież nie precyzuje, gdzie taka teoria powstała ani kto ją wyznawał. Twierdzi natomiast, że nade wszystko promowana była teza - która przeniknęła nawet do katolickiej teologii moralności - iż nie ma nic takiego, jak coś, co jest złe samo w sobie. Po czym papa przypuszcza standardowy atak na relatywizm, który, jak wiadomo, jest źródłem wszelkiego zła: w takim kontekście, gdzie wszystko jest relatywne i nic nie jest esencjonalnie złe, ludzie, którzy mają inklinację do takich zachowań, zostają bez gruntu pod nogami. Pozwalam sobie wątpić, czy

    księża, którzy w irlandzkich sierocińcach przywiązywali małych chłopców do łóżka i gwałcili ich analnie,

    nie wiedzieli, że postępują źle, albowiem klimat intelektualny ich zmylił. Raczej sądzę, iż miało to związek z kompletną bezkarnością i absolutną wszechmocą Kościoła katolickiego w Irlandii. Jeśli Benedykt XVI w ogóle dostrzega w tej dziedzinie jakieś błędy samego Kościoła, to wyłącznie wtedy, kiedy może z nich zrobić użytek na rzecz swojej inkwizycyjnej duchowości. Otóż po pierwsze, Kościół niesłusznie w latach 60. przestał stosować kanoniczny kodeks karny, ulegając złudzeniu, że nie powinien być Kościołem prawa, lecz jedynie Kościołem miłości. Dlatego świadomość, że kara może być aktem miłości, przestała istnieć, co doprowadziło do dziwnego zmrocznienia umysłów nawet u bardzo dobrych ludzi. I po drugie, Kościół nie przywiązywał wystarczającej wagi do formacji w prawdziwej cnocie i czystości w seminariach duchownych. Kłopot w tym, iż obecny kryzys Kościoła nie wiąże się z faktem, że duchowni nie zachowali czystości, tylko z tym, iż swą nieczystość realizowali z poddanymi ich pieczy dziećmi. Zamazywanie tej różnicy wydaje mi się niegodziwe. Entuzjazmujący się książką Petera Seewalda komentatorzy z upodobaniem głoszą, że nigdy jeszcze papież nie usiadł z dziennikarzem twarzą w twarz, żeby odpowiadać na trudne pytania, że powstałe w ten sposób dzieło tchnie szczerością i stanowi przełom w rozmowie duszpasterza z trzodą i że generalnie jest to wydarzenie epokowe. W istocie rzeczy Seewald, od lat zajmujący honorowe stanowisko hagiografa Josepha Ratzingera,

    obchodzi się ze swoim rozmówcą jak z jajkiem, starannie przemilczając co bardziej przykre kwestie.

    Mamy np. długą wymianę zdań poświęconą stosunkom z judaizmem, które nabrały pewnej delikatności po tym, jak papież zdjął ekskomunikę z czterech lefebrystowskich biskupów, w tym z niejakiego Williamsona znanego z twierdzenia, iż Holokaust jest wymysłem żydowskiej propagandy - a także po tym, jak przywrócił liturgię, w której wierni modlą się o nawrócenie Żydów. Benedykt XVI składa ową delikatność stosunków na karb pewnej, powiedzmy, wrażliwości wobec papieża objawianej zwłaszcza przez niemieckich Żydów - a jego rozmówca taktownie nie wspomina, że wrażliwość owa może wiązać się z faktem, że papież był członkiem Hitlerjugend. Zamiast tego słyszymy, że papież może i popełnił pewien błąd, niedokładnie analizując sprawę Williamsona, ale winni są tak naprawdę inni: zdajemy się mieć do czynienia z wrogością, gotowością do agresji, która leży przyczajona, czekając na swoją ofiarę. Generalnie, Kościół Benedykta XVI - a także Petera Seewalda - jest Kościołem prześladowanym, szkalowanym i cierpiącym. Nawiasem mówiąc, zdanie, które zrobiło tyle hałasu - to,

    które miało oznaczać, że Kościół zmienia swoje stanowisko w kwestii prezerwatyw

    - w polskich mediach cytowane jest z pewną interwencją cenzorską. Otóż papież nie powiedział, jak doniosła PAP, a za nią większość gazet - że mogą występować pojedyncze usprawiedliwione przypadki, na przykład kiedy prezerwatywy używa prostytutka i może to stanowić pierwszy krok w kierunku moralizacji. B-16 wyraźnie powiedział męska prostytutka, a z kontekstu ewidentnie wynika, że chodzi mu o stosunki homoseksualne. Inaczej mówiąc, prezerwatyw można używać, aby chronić się przed AIDS, tylko pod warunkiem że nie zapobiega ona poczęciu. Kiedy zaś bzykanko może zaowocować ciążą, to guma staje na drodze bożego planu zaludniania ziemi i ochrona przed AIDS musi przed tym planem ustąpić. Nie nazwałabym tego rewolucyjną zmianą stanowiska.


    Agnieszka Wołk-Łaniewska

    NIE  50/2010


    * O raporcie Ryana można przeczytać w artykule Bierz cukierek i milcz

    Raport Ryana jest także przedmiotem materiału filmowego Księża pedofile, dostępnego w dziale Wideo i filmy





    Kategoria: Kościół kat. na świecie | Dodane przez: ADM (15.12.2010)
    Wyświetleń: 999 | Tegi: Seewald, B16, Benedykt XVI, prezerwatywy, Raport Ryana, BXVI | Ocena: 0.0/0
    Ogółem komentarzy: 0
    Tylko zarejestrowani Użytkownicy mogą komentować materiał
    [ Rejestracja | Login ]
    Prawa autorskie. Jeżeli obecność któregoś z materiałów na tym portalu narusza prawa autorskie, prosimy o kontakt. Materiały, co do których prawa autorskie zostaną udowodnione, będą, w razie wyrażenia takiego życzenia przez posiadacza praw, natychmiast usunięte.


    ***
    O UCoz:uCoz to świetny, znany i ceniony na całym świecie, mający bardzo wysoki pagerank serwer. Daje możliwość korzystania ze swoich usług w wielu językach. Polecamy! :)
    Copyleft Antykler © 2024
    Darmowy hosting uCoz