3 X 2015, Polska, Watykan.Coming aut inkwizytora Ksiądz Krzysztof Charamsa, pracujący w Kongregacji
doktryny wiary (dawniej Inkwizycja) wyznał publicznie, że jest gejem. Obwinił też Kściół kat. o homofobię. Więcej...
Sierpień 2015. Polska Coraz mniej księżyDobra nowina: Systematycznie zmniejsza się w Polsce liczba nowych księży,
każdego roku średnio o 9 procent.
Aż do czasów rewolucji francuskiej w całej Europie duchowieństwo zachowało nabyte w średniowieczu prawo wolności podatkowej. Tzw. immunitet podatkowy (privilegium immunitatis) był przywilejem, który wzbraniał poborcom podatkowym wkraczania na dobra immunizowane.
Kościół sam nie płacił podatków, wszyscy za to mieli obowiązek płacenia podatków na Kościół,
a do najważniejszych należało świętopietrze i dziesięcina. Świętopietrze było daniną płaconą na rzecz papiestwa przez kraje uznające jego zwierzchnictwo lenne. Zostało wprowadzone w Anglii w VIII wieku, a następnie – wraz z postępem chrystianizacji – w innych krajach katolickich.
Pecunia non olet (pieniądze nie śmierdzą) – powiedzenie to pochodzi od rzymskiego cesarza Wespazjana, który nie czuł (nomen omen) żadnych obiekcji, opodatkowując publiczne latryny. Także i Kościołowi obojętne było źródło, z jakiego czerpał bezpośrednie korzyści. Nie pogardził wcale haraczem ściąganym z domów publicznych, chociaż tak bardzo brzydził się seksem i piętnował wszelkie jego przejawy. W 1161 r. król Henryk II zagwarantował Kościołowi podatki płacone przez domy publiczne przez kolejne czterysta lat. Dzięki tej wspaniałomyślności monarchy i pracowitości panienek lekkich obyczajów stanął w Londynie niejeden kościół. Z kolei papież Sykstus IV wprowadził w 1471 roku bezpośredni podatek dla prostytutek i wykorzystał go na finansowanie budowy Bazyliki św. Piotra w Rzymie (m.in. ufundował słynną Kaplicę Sykstyńską). Nie koniec jednak na tym, bo pomysłowy kler posunął się nawet do obłożenia podatkiem nocy poślubnej. W wielu regionach Europy szczęśliwi nowożeńcy, jeżeli nie chcieli przez pierwsze trzy wspólnie spędzone noce po ślubie poprzestać wyłącznie na adoracji Najświętszej Panienki, musieli zapłacić słony okup miejscowemu proboszczowi. Zwyczaj ten stosowano w Polsce jeszcze w XVIII wieku.
W Polsce Mieszko I, przyjmując chrzest, ofiarował tym samym swoje ziemie Stolicy Apostolskiej, co potwierdza dokument „Dagome iudex”. Papież wprawdzie przekazał mu je z powrotem w użytkowanie jako „ziemię św. Piotra”, jednak ta „darowizna” wiązała się z płaceniem Rzymowi stosownej daninyza opiekę Kościoła. Początkowo płacili ją tylko władcy, później obowiązek ten dosięgnął wszystkich poddanych – od XII wieku jako danina od dymu (podymne) i od 1318 r. do 1556 r. w formie podatku od każdej głowy (pogłówne).
Najobfitszym i zarazem najpewniejszym źródłem kościelnych dochodów była jednak dziesięcina
– stała danina pobierana przeważnie w naturze. Ten rodzaj kościelnego podatku wykształcił się na przełomie III i IV stulecia (do III w. na utrzymanie kapłanów wierni składali dobrowolną daninę) i początkowo pobierany był bez jakiejkolwiek sankcji kościelnej. Sytuacja oczywiście uległa całkowitej zmianie wraz z uzyskaniem przez chrześcijaństwo statusu religii państwowej. Na synodzie w Rzymie
papież Damazy I (366–384) nakazał płacenie dziesięciny pod karą anatemy.
W 567 roku drugi synod w Tours wezwał wiernych do płacenia dziesięciny w celu przejednania gniewu Bożego, czyli zapobieżenia wojnom i klęskom żywiołowym. A synod w Macon w 585 roku uczynił z dziesięciny świadczenie obowiązujące prawnie i zastrzeżone ekskomuniką. Przedmiotem dziesięciny były wszelkie dobra materialne, co dekret Gracjana (ok. 1140/1150) uzasadniał obowiązkiem okazywania wdzięczności Bogu za życie, zdrowie i dobytek. Poborcy podatkowi posuwali się nawet do szantażu wobec krnąbrnych wiernych, którzy ociągali się z oddaniemBogu – co boskie... ale na ręce Kościoła. Argumentem miały być sfałszowane „listy Chrystusa”, w których
grożono katolikom, że jeśli nie będą płacili, to Bóg ześle na nich kary:
staną się bezpłodni, dotknie ich kalectwo lub skrzydlate węże pożrą ich żony. W ten sposób danina przeznaczona na utrzymanie duchowieństwa została wyniesiona do rangi obłożonej surowymi sankcjami karnymi „powinności religijnej wyższego rzędu”.
Sprawność kościelnego fiskusa mogłaby wzbudzić podziw i zazdrość każdego ministra finansów. Wszelkie przestępstwa związane z dziesięciną podlegały bowiem sądownictwu kościelnemu, a za przetrzymywanie, przywłaszczenie, zmniejszenie lub odmawianie dziesięciny synody legackie, metropolitalne i diecezjalne przewidywały szereg sankcji. Skuteczność współcześnie stosowanych przez urząd skarbowy kar jest niczym wobec ówczesnych konsekwencji nakładanych przez władze kościelne – interdyktów, ekskomunik, utraty przywilejów lub odmowy udzielenia rozgrzeszenia.
Nie inaczej było w Polsce, bo i tu na opornych Kościół hojnie rzucał klątwy, a zaprzestał tego procederu dopiero w roku 1750; chyba dlatego, że wtedy mało kto się ich już obawiał. Kościelna dziesięcina została z czasem przejęta przez świeckie systemy fiskalne, co bardzo nie spodobało się katolickim kapłanom. Nic więc dziwnego, że szybko doszło do konfliktów między tym, co boskie, a tym, co cesarskie. W końcu – nikt nie lubi konkurencji. Zanim jednak dziesięcinę zniesiono – najpierw w XVI wieku w krajach objętych reformacją, a na przełomie XVIII i XIX wieku, po rewolucji francuskiej i Wiośnie Ludów, także w krajach katolickich – kwestia świadczeń finansowych Kościoła na rzecz państwa stanowiła jedną z głównych przyczyn zatargów pomiędzy władzą świecką a hierarchią katolicką.
Kościół bowiem skupiał w swoich rękach olbrzymie majątki, od których kler nie płacił żadnych podatków.
Dlatego wielu monarchów podejmowało próby (z bardzo różnym skutkiem) ograniczania jego potęgi. Wreszcie u schyłku XIII wieku Filipowi Pięknemu (1268–1314) udało się obłożyć podatkiem duchowieństwo we Francji. Skutek był łatwy do przewidzenia. Papież Bonifacy VIII wydał przeciw niemu aż trzy bulle. I... na nic się to zdało! Król w odwecie zabronił urzędnikom papieskim wywozu złota z Francji do Rzymu. Zakaz ten ograniczył znacznie wpływy Stolicy Apostolskiej, gdyż Francja była wówczas jednym z jej największych płatników. Jedynym świadczeniem, jakie udało się pozyskać od kościelnych suwerenów na rzecz państwa, było subsidium charitativum, czyli „zasiłek miłosierny”. Miało to miejsce w czasach reformacji i było związane z realną groźbą sekularyzacji kościelnych majątków. Jednak już sama nazwa tego podatku jest wielce symboliczna; była wyrazem wielkiej łaski okazywanej władzy świeckiej przez tę „prawdziwą i upoważnioną” władzę duchowną. Rzecz jasna, wymiar tej ofiary także był nader symboliczny.
Jeszcze gorzej było w Polsce, gdzie w XV–XVIII wieku Kościół miał teoretycznie obowiązek płacenia subsidium charitativum na rzecz skarbu państwa. Jego wysokość była zróżnicowana w zależności od dochodów poszczególnych sług bożych, ale stawka podatku była tak niewygórowana, że zazwyczaj rezygnowano całkowicie z jej płacenia i dochodzenia płatności.
Tylko zarejestrowani Użytkownicy mogą komentować materiał [ Rejestracja | Login ]
Prawa autorskie. Jeżeli obecność któregoś z materiałów na tym
portalu narusza prawa autorskie, prosimy o kontakt.
Materiały, co do których prawa autorskie zostaną udowodnione,
będą, w razie wyrażenia takiego życzenia przez posiadacza praw,
natychmiast usunięte.
O UCoz: uCoz to świetny, znany i ceniony na całym świecie, mający
bardzo wysoki pagerank serwer. Daje możliwość korzystania
ze swoich usług w wielu językach. Polecamy! :)