GłównaRejestracjaZaloguj
KOŚCIÓŁ KAT .

PORTAL ANTYKLERYKALNY

Dobra pora doby! Gość | RSS
Menu

Kategorie
Z historii Kościoła [45]
Osiągnięcia i wyczyny Kościoła w Polsce [110]
Kościół kat. na świecie [35]
Religia (dział dla chrześcijan) [34]
Rozmaitości [18]

Translate
EnglishFrenchGermanItalianPortugueseRussianSpanish

Wyszukiwanie

Nowinki
  • 3 X 2015, Polska, Watykan.Coming aut inkwizytora Ksiądz Krzysztof Charamsa, pracujący w Kongregacji doktryny wiary (dawniej Inkwizycja) wyznał publicznie, że jest gejem. Obwinił też Kściół kat. o homofobię. Więcej...

  • Sierpień 2015. Polska Coraz mniej księżyDobra nowina: Systematycznie zmniejsza się w Polsce liczba nowych księży, każdego roku średnio o 9 procent.





  • Czat

    Logowanie


    Toplisty:
    Statystyka

    Jest nas tu: 1
    Gości: 1
    Użytkowników 0

    Inkwizycja na ziemiach polskich
    Główna » Artykuły » Z historii Kościoła

    Inkwizycja na ziemiach polskich

    Przyjęło się uważać, że kościelne sądy inkwizycyjne prowadziły fasadowe procesy i uśmiercały ludzi wyłącznie w zachodniej części Europy. Nic bardziej mylnego! Podobnych procesów nie brakowało i na ziemiach polskich.

    Inkwizycja kościelna kształtowała się stopniowo pod wpływem „nowatorskich” pomysłów papieża Innocentego III – ludobójcy, który planował ukrócić wszelkie ruchy heretyckie w Europie. Czwarty sobór laterański zwołany w 1215 r. instytucję tę rozciągnął na cały Kościół. Ponieważ sądy powierzone biskupom nie działały sprawnie, od końca lat 20. XIII w. zaczęła zyskiwać posłuch koncepcja stałego trybunału papieskiego dla osądzania i karania wszelkich odszczepieńców.  I choć sięgnięto do wcześniejszych wzorców trybunałów kościelnych, tym razem postanowiono nadać im nową formę i zakres uprawnień. W 1229 r. papież Grzegorz IX powołał do życia lokalne komisje do tropienia i ścigania heretyków. Sędziowie okazali się jednak wyjątkowo niekompetentni, dając wiarę wszelkim pomówieniom, na podstawie których inkwizytorzy dziesiątkowali całe wsie.

    Kolejnym krokiem były wydarzenia z 1231 r., kiedy Grzegorz IX potwierdził ustawy antyheretyckie z Werony i podobne ustawy soboru laterańskiego IV oraz synodów w Tuluzie i Awinionie. Po zebraniu ich wszystkich razem podniósł je w bulli „Excomunicamus et anathematisamus” do rangi prawa kanonicznego, czyli powszechnie obowiązującego w Kościele. Dodatkowo papież zaznaczył, że śledztwo,  proces i wyrok w sprawach o herezję podlegają wyłącznie kompetencji duchownych, a władze świeckie powinny służyć jedynie pomocą egzekucyjną. Analogia z procesem Jezusa narzuca się sama...

    Inkwizytorzy po „udowodnieniu” winy mieli „zwalniać” podsądnych na rzecz ramienia świeckiego, czyli oddawać swe ofiary w ręce pana okolicznych włości, księcia bądź króla, by w przeciągu 8 dni wykonali wyrok. W przypadku odmowy władcy świeckiemu grożono ekskomuniką i złożeniem z urzędu! Oddzielono również działalność trybunałów inkwizycyjnych od władzy biskupiej, powierzając ją zakonnikom, głównie dominikanom, którzy posiadali wówczas najlepsze przygotowanie kaznodziejsko-teologiczne.

    Śmiertelna skuteczność sądów namiestników papieskich powoli obejmowała ziemie polskie.

    Kościelny „prezent” w postaci świętej inkwizycji Polska otrzymała wiosną 1257 r. z rąk papieża Aleksandra IV, który nominował w tym celu dwóch franciszkanów – Bartłomieja z Brna i Lamberta, zwanego Niemcem. Głównym zadaniem inkwizytorów było tropienie, chwytanie i likwidowanie waldensów oraz grup biczowników.

    Kolejny etap w działalności papieskich sędziów nastąpił w pierwszej połowie XIV w. Rządzący w diecezji wrocławskiej biskup Henryk z Wierzbna, niczym niezależny książę Śląska, skupił się na własnych celach. Ponieważ zwlekał z powołaniem trybunału, został ekskomunikowany i wezwany przed sąd papieski do Awinionu, gdzie przebywał cztery lata (1310–1314). Powrócił stamtąd upokorzony. Ponieważ nie chciał ponownie utracić sporych dochodów i władzy, zgodnie z „sugestią” papieża przystąpił do porządkowania najbardziej zaniedbanych kwestii odszczepieńców.
    Latem 1315 r. biskup powołał do istnienia trybunał inkwizycyjny pod przewodnictwem Pawła – cystersa z Lubiąża – pełniącego zarazem funkcję wrocławskiego biskupa pomocniczego. Kolejnymi członkami byli: Jan – proboszcz świdnicki, Konrad – kustosz wrocławskiego klasztoru franciszkanów oraz Ginter – lektor świdnickich dominikanów. Ponadto w procesie uczestniczył niejaki Krafto – przeor tutejszych dominikanów wraz z braćmi z zakonu.

    Oficjalnym powodem powołania kościelnego sądu było wykrycie kacerskiego skupiska w Świdnicy. Na podstawie donosów lokalnego kleru aresztowano i przesłuchano 20 osób. Powodem uznania ich winnymi było to, że lekceważyli święta kościelne, czcili własnych apostołów, podważali kult Najświętszej Marii Panny, jej dziewictwo oraz niepokalane poczęcie.

    Z końcem procesu kościelni inkwizytorzy ogłosili wyroki. Część osób dotknęły bardzo dokuczliwe konfiskaty mienia i banicje. Wobec pozostałych sędziowie zastosowali najwyższy wymiar kary – spalenie na stosie. Wyrok wykonano w Świdnicy, na placu św. Małgorzaty. Podobne procesy i egzekucje przeprowadzono we Wrocławiu i Nysie.  Ponieważ poza Śląskiem w pozostałych regionach ziem polskich większość składów trybunałów inkwizycyjnych w owym czasie stanowili zgnuśniali kanonicy i proboszczowie (co uczyniło zeń narzędzie wyjątkowo niesprawne),

    oburzony papież Jan XXII skierował pismo do Władysława Łokietka i biskupów, atakując ich za bezczynność wobec zaistniałego problemu.
     
    Chcąc temu przeciwdziałać, 1 maja 1318 r. papież podpisał bullę, która oficjalnie ustanawiała inkwizycję w Królestwie Polskim. Jan XXII, powołując papieskich sędziów, określił szczegółowo, jakie kwalifikacje i umiejętności powinni mieć zakonnicy wyznaczeni na urząd inkwizytora. Inkwizytorem diecezji krakowskiej został franciszkanin Mikołaj Hospodyniec. Na stanowisko wielkiego inkwizytora dla diecezji wrocławskiej powołano wieloletniego prowincjała dominikanów polskich – Peregryna z Opola. Z kolei do pozostałych dzielnic papież oddelegował głównie braci z krakowskiego zakonu św. Dominika.

    W 1318 r. do Jana XXII zaczęły docierać raz pozytywne, to znów negatywne sygnały na temat działalności beginek i begardów. Z tego powodu papież kazał przygotować dokument zwany „Ractio recta”. Został on stworzony dla rzekomej obrony tylko tych „dobrych chrześcijan”, którzy prowadzili ustabilizowany tryb życia i nie brali udziału we wzniosłych debatach ani podejrzanych kazaniach teologicznych. Gorzej, jeśli lokalni duchowni orzekli łamanie tej zasady.



    Tak też się stało w Złotoryi i Kaszczorce pod Toruniem, gdzie z inicjatywy biskupa Gerwarda w latach 1319–1321 zlikwidowano konwenty begardów, a ich członkowie zostali przepędzeni bądź spaleni na stosie! Podobnie działo się na Śląsku, gdzie w latach 1319–1322 przeprowadzono szereg akcji inkwizytorskich przeciwko niegroźnym beginkom i wędrownym begardom. W 1327 r. ich główny oskarżyciel, Peregryn, nie mogąc porozumieć się z wrocławskim biskupem Nankerem (do 1326 r. Nanker kierował diecezją krakowską), zrezygnował z urzędu inkwizytora papieskiego.  Na jego miejsce zaczęto szukać nowego kandydata. Szybki wybór był ważny, skoro już wiosną 1327 r. Jan XXII wysłał bullę do króla polskiego, arcybiskupa gnieźnieńskiego i biskupa kamieńskiego,

    każąc im wzmóc walkę z heretykami.

    Inny list papież wysłał do prowincjała dominikanów polskich, któremu nakazał
    wyznaczenie i powołanie nowych inkwizytorów, albowiem do Królestwa Polskiego mieli wciskać się kacerze z wielu krajów.  Jednym z nowo powołanych został Jan Schwenkenfeld, lektor świdnickiego klasztoru dominikanów, którego działania od 1330 r. wspierał biskup wrocławski Nanker. Inkwizytorską karierę rozpoczął od tropienia, a następnie osądzania waldensów, których jedynym przewinieniem było dążenie do... apostolskiego życia, aby zgodnie z tekstem Ewangelii kultywować ubóstwo i prowadzić nauczanie.

    Śląscy waldensi zlekceważyli jednak monopolistyczne prawa Kościoła do interpretacji święceń, głoszenia kazań, czyli sprawowania obowiązków duszpasterskich wyłącznie przez papieża, biskupów i księży. Odrzucili też wiarę w czyściec, kult obrazów, sprzedaż relikwii oraz odbywanie pielgrzymek pokutnych. Wyklęci heretycy przemieszczali się z miasta do miasta, słusznie obawiając się utraty życia z rąk duchownych i świeckich.

    Kolejne lata na Śląsku wyznaczyła walka polityczno-religijna spowodowana finansowym zatargiem pomiędzy biskupem Nankerem a radnymi Wrocławia. Wrocławski biskup, nie mogąc sobie poradzić z rajcami, których obłożenie klątwą i interdyktem niewiele obeszło, w 1339 r. wpadł na pomysł, by zwrócić się o pomoc do inkwizytora. Radni miejscy – z obawy o wszczęcie przeciw nim postępowania inkwizycyjnego (np. na podstawie denuncjacji wymuszonych podczas tortur) – złożyli przysięgę żądaną przez Schwenkenfelda, obiecując przyjąć nałożoną pokutę kościelną.  Śląski inkwizytor, zdejmując z nich klątwę, nakazał stawić się w biskupiej Nysie 31 marca 1341 r. w celu odbycia owej pokuty.

    Tak się jednak nie stało – przedstawiciele rady miejskiej zostali we Wrocławiu, dlatego Schwenkenfeld znów obłożył ich karami kościelnymi, a z początkiem września wytoczył im proces o herezję.  Na następcą Schwenkenfelda wybrano mistrza Wacława, który w roku 1349 skupił się na zwalczaniu flagelantów. Działał w oparciu o bullę Klemensa VI i kazania biskupa wrocławskiego  Przecława z Pogorzeli.
    Obaj potępiali członków bractw religijnych praktykujących publiczne biczowanie się. Ten niezwykły rodzaj pokuty zwiększający się po okresie wielkich epidemii powodował wśród duchownych obawę utraty kontroli nad ruchem, ponieważ ich pokucie coraz częściej przypisywano moc przewyższającą potęgę modlitwy w kościele, a nawet samych sakramentów. Podczas jednego ze śledztw okazało się, że przywódcą wrocławskich flagelantów jest lokalny diakon. Duchownego zdegradowano, a następnie spalono na stosie.

    Pod koniec XIV w. śląskim inkwizytorem był Jan Gliwicz, działający skutecznie na terenie całej diecezji. Doprowadził m.in. do procesu przeciw niejakiemu Stefanowi,

    który krytykował nadużycia kleru

    oraz atakował Kościół za obowiązkową spowiedź, sprzedaż grzechów za pieniądze (odpusty), przywilej rozgrzeszania każdego chrześcijanina, oddawanie czci świętym i rzucanie klątw. Za te poglądy został w 1398 r. w Żaganiu skazany na stos.

    Po wybuchu powstania husyckiego w Czechach (1419) przed polskim duchowieństwem postawiono nowe zadania. Na synodzie prowincjonalnym wieluńsko-kaliskim w 1420 r. przyjęto postanowienia soboru w Konstancji, w myśl których powierzono biskupom i papieskim inkwizytorom obowiązek walki z husytyzmem. Spore znaczenie miały również edykty królewskie, które zobowiązywały władze świeckie do współpracy z inkwizytorami (1436, 1454, 1463). Dzięki wsparciu polskich władców znacząco ułatwiono papieskim i biskupim sędziom wymierzanie i egzekucję kar. Z polskich monarchów

    szczególnego poparcia i opieki dla działań inkwizytorów udzielał król Władysław Jagiełło.

    Wielokrotnie wydawał dla nich specjalne edykty oraz informował na bieżąco inkwizytorów o zatrzymaniu kolejnych heretyków. W jednym z takich listów król polski informował o schwytaniu i uwięzieniu dwóch czeskich husytów: Maticzki i Osieczka. Wyrażając chęć skazania ich na śmierć, Jagiełło wyliczył w liście ich straszne czyny, czyli... rozpowszechnianie husyckich poglądów i zniszczenie wizerunków Chrystusa!

    Po gorącym okresie ruchów husyckich inkwizytorzy oraz ich współpracownicy skupili się na obserwowaniu wszelkich wypowiedzi i zachowań mieszkańców Królestwa Polskiego. Doprowadziło to do podejrzenia o herezję m.in. krakowskiego mistrza  Andrzeja Gałki z Dobczyna (1449 r.) czy publicznego wyrzeczenia się herezji przez kujawskiego szlachcica Frydana z Lubsina (1480 r.). Niewiele brakowało, by zostali skazani na śmierć.



    Takiego szczęścia nie miał wikary Adam z Radziejowa, którego rozprawa miała miejsce w 1499 r. podczas synodu diecezjalnego we Włocławku. Pomimo wielkich starań i rzeczowych polemik został uznany przez inkwizytora  Alberta z Siecienina oraz biskupa włocławskiego Krzesława z Kurozwęk za radykalnego husytę. Rozprawa inkwizycyjna zakończyła się potępieniem Adama i skazaniem go na stos.

    Ponieważ w XV stuleciu procesów inkwizycyjnych było znacznie więcej, polska szlachta zaczęła się poważnie obawiać o swą przyszłość. Nic dziwnego, że w następnych dekadach zaczęto wymuszać na kolejnych monarchach, aby ograniczyli kompetencje inkwizytorów. Takich wpływów i znaczenia nie posiadali, niestety, mieszczanie i chłopi, a zwłaszcza kobiety zielarki, które od XVI wieku coraz częściej będą uznawane za czarownice i nałożnice szatana...


    Szymon Wrzesiński

    FiM 17/2009
    Kategoria: Z historii Kościoła | Dodane przez: ADM (01.05.2012)
    Wyświetleń: 2572 | Tegi: Innocenty III, Jan XXII, Jagiełło, inkwizycja, Łokietek, Excomunicamus et anathematisamus, Aleksander IV, Grzegorz IX | Ocena: 0.0/0
    Ogółem komentarzy: 0
    Tylko zarejestrowani Użytkownicy mogą komentować materiał
    [ Rejestracja | Login ]
    Prawa autorskie. Jeżeli obecność któregoś z materiałów na tym portalu narusza prawa autorskie, prosimy o kontakt. Materiały, co do których prawa autorskie zostaną udowodnione, będą, w razie wyrażenia takiego życzenia przez posiadacza praw, natychmiast usunięte.


    ***
    O UCoz:uCoz to świetny, znany i ceniony na całym świecie, mający bardzo wysoki pagerank serwer. Daje możliwość korzystania ze swoich usług w wielu językach. Polecamy! :)
    Copyleft Antykler © 2024
    Darmowy hosting uCoz