3 X 2015, Polska, Watykan.Coming aut inkwizytora Ksiądz Krzysztof Charamsa, pracujący w Kongregacji
doktryny wiary (dawniej Inkwizycja) wyznał publicznie, że jest gejem. Obwinił też Kściół kat. o homofobię. Więcej...
Sierpień 2015. Polska Coraz mniej księżyDobra nowina: Systematycznie zmniejsza się w Polsce liczba nowych księży,
każdego roku średnio o 9 procent.
Powiat kłodzki skarży skarb państwa o 16 min zł odszkodowania. Mamy wszyscy zapłacić za przekazanie Kościołowi przez Komisję Majątkową zamku w Szczytnej, w którym znajduje się Dom Pomocy Społecznej (DPS) dla mężczyzn upośledzonych umysłowo. Prezent.
Byłem w Szczytnej w 2006 r., gdy dyrektor DPS Jerzy Kozik dostał decyzję Komisji Majątkowej niezgodną z normami prawnymi i moralnymi. Teren i pałac w Szczytnej z mocy prawa
nie mogły być obiektem żądań Kościoła kat.,
ponieważ wszystkie nieruchomości na Ziemiach Odzyskanych przeszły na własność państwa. Jednak w 2006 r. pisowski minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przedstawił opinię prawną, która prawem kaduka zmieniła prawo państwowe; Kościół od tej pory mógł brać wszystko, na co miał apetyt na tych terenach. I skwapliwie z prezentu Prawa i Sprawiedliwości skorzystał. Nieruchomość, na której łapę położył zakon Misjonarzy Świętej Rodziny, już raz była przedmiotem orzeczeń Komisji Majątkowej. W 1994 r. przed komisją doszło do ugody między zakonem a DPS. Braciszkowie uzyskali wieżę i drogę do niej. Orzeczenie to komisja zaopatrzyła w klauzulę: Stwierdzamy, że orzeczenie niniejsze jest prawomocne i podlega wykonaniu. W 2006 r. Komisja Majątkowa podważyła własne orzeczenie, ponownie wszczęła postępowanie i tym razem podjęła decyzję, żeby oddać wszystko zakonowi Świętej Rodziny.
Starostwo nie zostało powiadomione o toczącym się ponownie postępowaniu, nie mogło więc składać wniosków dowodowych i nie zostało poinformowane o decyzji komisji. Trzeba być cynicznym łobuzem, żeby tak jawnie naruszać podstawowe normy. W DPS mieszkali od lat ludzie upośledzeni umysłowo, niektórzy w stopniu bardzo ciężkim, wegetujący roślinnym życiem, otoczeni życzliwością. Niezależnie od stopnia upośledzenia,
przeniesienie ich w inne miejsce wywołałoby traumę i unieszczęśliwiło na lata.
Trzeba być nieczułym sukinsynem, żeby nie zwracać na to uwagi. Nikim to jednak nie wstrząsnęło i zakon Misjonarzy Świętej Rodziny wziął DPS razem z tymi nieszczęśnikami. Powrót. Postanowiłem pojechać do Szczytnej jeszcze raz, znaleźć ówczesnych uczestników wydarzeń. Interesowało mnie stanowisko przedstawicieli władz powiatu. Czy próbowali bronić swoich upośledzonych obywateli przed nieludzkim traktowaniem przez Kościół, czy walczyli o interesy powiatu, na straży których z mocy prawa mieli stać? Jest o czym gadać. Ks. Janusz Jezusek, reprezentujący zakon Misjonarzy Świętej Rodziny, już w lipcu 2006 r. z ambony miejscowego kościoła oznajmiał radosną nowinę wiernym, że czarni odzyskali zamek w Szczytnej. Skąd o tym wiedział, skoro decyzja Komisji Majątkowej zapadła dopiero w październiku? Nie spytam dzisiaj o nic ks. Jezuska, bo
w pośpiechu i tajemniczych okolicznościach został odwołany i nikt nie wie, gdzie jest.
Nie zapytam więc, czy prawdą jest, że jego odwołanie miało związek z poręczeniem prywatnej spółce pożyczki właśnie zamkiem w Szczytnej. Nie zapytam też, dlaczego mówił, że nikomu się krzywda nie stanie, skoro wiedział, że pensjonariusze będą usunięci z DPS, a nie ma gdzie ich umieścić, rozpatrywano więc wariant rozrzucenia ich po innych domach w całej Polsce, wyrządzając im tym wielką krzywdę. Chciałem też zapytać ówczesnego wicestarostę Marka Jagódkę z PiS, czym była spowodowana jego nadzwyczajna aktywność w egzekwowaniu korzystnej dla Kościoła umowy. Najpierw zmieszał z błotem wieloletniego dyrektora Jerzego Kozika, urządzając mu awanturę za artykuł w tygodniku "NIE". Potem, gdy Kozik odmówił przyjęcia stanowiska likwidatora DPS, bo zamierzał walczyć do ostatka o swoich podopiecznych, Jagódka przysłał mu pismo. Nie obcyndalał się: Polecam: 1) Zaprzestać przyjmowania nowych podopiecznych do ww. placówki 2) Systematycznie przekazywać nowemu właścicielowi nieruchomości, jej części nie użytkowane do celów statutowej działalności Domu Pomocy Społecznej, jak i innych części tej nieruchomości systematycznie opróżnianych w miarę ubywania podopiecznych (...) 3) Przekazać mi na piśmie informacje o ilości podopiecznych DPS-u według stanu na dzień otrzymania niniejszego pisma z zaznaczeniem ilu z nich pochodzi z terenu naszego powiatu 4) Poinformować wszystkich prawnych opiekunów pensjonariuszy domu pomocy społecznej o planowanych zakończeniu działalności tego DPS-u w obecnym miejscu najpóźniej do końca 2009 roku. Podaję, iż według dotychczasowych ustaleń powiat kłodzki jest zobowiązany opuścić całkowicie tę nieruchomość.
Nie zapytam pana Jagódki, czemu zawdzięczamy tę gorliwość w wyganianiu chorych. W 2010 r. został odwołany w atmosferze skandalu z funkcji wicestarosty. Procesował się długo i bezskutecznie z powiatem; nawet był czas, że rządził jednocześnie "z korytarza" z mianowanym legalnie wicestarostą, ale wreszcie przegrał we wszystkich instancjach i dzisiaj jest nikim. Szkoda też, że nic nie powie mi ówczesny burmistrz miasta Szczytna Edward Kondratiuk, który uspokajał podopiecznych DPS i jego pracowników, że zostało podpisane porozumienie wstępne, a w nim zakon łaskawie zgodził się na funkcjonowanie placówki do 2009 r. On się pod tym podpisał. Nie wiedzieć czemu zresztą, bo jako burmistrz nie miał nic do tej nieruchomości, jego podpis był więc bez wartości, a popieranie roszczeń Kościoła autorytetem swojej funkcji nie wchodziło w zakres jego obowiązków. Podpisał się, wiedząc, że nie ma szans na to, żeby do roku 2009 została wybudowana nowa placówka dla podopiecznych DPS, bo nie było wtedy ani czasu, ani pieniędzy. Potem jeszcze raz zetknął się z problemem DPS w Szczytnej. W 2008 r. był pomysł, żeby wszystkich przenieść do opuszczonego szpitala w Dusznikach-Zdroju. Władze uzdrowiska stanowczo zaprotestowały. Burmistrz Dusznik-Zdroju stanowczo potwierdził, iż wolą gminy Duszniki-Zdrójjest, by powiat nie lokalizował w ww. miejscu DPS-u podając w uzasadnieniu, iż decydują o tym względy wizerunkowe gminy i konieczność zachowania ciszy w tym miejscu, która nie będzie zapewniona tam po lokalizacji DPS-u z uwagi na rodzaj schorzeń umysłowych pensjonariuszy DPS-u - tak brzmi fragment notatki służbowej, którą wicestarosta Jagódka napisał 22 kwietnia. Jeżeli ktoś miał wątpliwości, jaki był stosunek do upośledzonych umysłowo ludzi, to rozwiała je wypowiedź telefoniczna burmistrza Dusznik-Zdroju Grzegorza Średzińskiego z 5 maja 2008 r. dla TVN: Czy ktoś kupi taką działkę, kiedy się dowie, że to jest dla dzieci głęboko upośledzonych, wrzaskliwych i krzykliwych, którzy chodzą cały dzień się kiwają, siedzą na trawie i panie cały dzień 8 godzin potrafią krzyczeć i wrzeszczeć? Zastępcą burmistrza był wtedy pan Kondratiuk, ten sam, który firmował decyzje komisji na spotkaniu z pracownikami i pacjentami DPS-u. Nie spytam go o zdanie, bo jest na zasłużonej emeryturze i kontaktu z nim nie ma. Wtedy wicestarostą był Marek Szpanier, który załodze i pensjonariuszom mówił o tym, jak są bezpieczni i że niedługo powstanie nowy DPS. Dziś burmistrzuje w Szczytnej, a
DPS-u jak nie było, tak nie ma.
Finał. Owszem, wykonywano ruchy pozorne. Powiat przegrał w sądzie dwie sprawy o zapis w księgach wieczystych. Do 2009 r. DPS miał działać i działał. Przedłużono umowę do końca roku 2013, ale tym razem nie za darmo. Starostwo płaci 12 tys. zł miesięcznie zakonnikom. Wicestarostą Jagódka wylicza w piśmie z maja 2008 r., ile to starań podjęto, żeby znaleźć pieniądze i tereny na nowy DPS. Mnóstwo. Tylko nic z tego nie wyszło. Dzisiaj starosta Maciej Awiżeń mówi, że powiat skierował pozew do sądu przeciwko skarbowi państwa. Ale już wiadomo, że nie o 16 mln zł chodzi, tylko o ok. 30 mln, bo tyle to będzie realnie kosztować. Dobrze, że władze powiatu chcą, aby nowy DPS, którego makieta stoi na korytarzu budynku starostwa, był nowoczesny i podobny do dotychczasowej placówki. Prawda jest jednak taka, że szczodrze będziemy płacili za zgodę na deptanie prawa przez Komisję Majątkową. Z jakiej racji? Poseł Sławomir Kopyciński z SLD złożył doniesienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie w związku z podejrzeniem popełnienia przez funkcjonariuszy publicznych zasiadających w Komisji Majątkowej przestępstw, które wylicza starannie, podpierając się przykładami. Jednym z nich jest sprawa DPS-u w Szczytnej: Przekroczeniem uprawnień przez członków Komisji Majątkowej było ponowne orzekanie przez Komisję w sprawie dotyczącej roszczeń Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny do zamku w Szczytnej. (...) Tym samym
naruszono art. 63 ust. 8 ustawy o stosunku Państwa do Kościoła
Katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej. Pierwotne przeczenie przyznawało Zgromadzeniu Misjonarzy Świętej Rodziny jedynie wieżę przyległą do kaplicy i Sali Rycerskiej. Mimo że podobno nie ma od orzeczeń Komisji odwołania. Zgromadzenie uzyskało zmianę "ostatecznej" decyzji i przejęło cały zamek, pozbawiając siedziby Państwowy Dom Pomocy Społecznej "Zamek" i jego niepełnosprawnych umysłowo podopiecznych. Komisja Majątkowa kończy wieloletnią pracę w niesławie. Wlecze za sobą bagaż podejrzeń o korupcję, pazerność, pogardę dla prawa, o powodowanie krzywd ludzkich i mnóstwo zwykłych świństw. Władze robią wszystko, żeby uchronić Komisję Majątkową, czyli państwo, i Kościół, od ostatecznej kompromitacji. Ale to się już teraz nie uda. Ludzie i tak wiedzą swoje.
Powiat nie ma ani grosza własnych pieniędzy, żeby naprawić krzywdy, których doznali upośledzeni ludzie w Szczytnej od Komisji Majątkowej. Zwraca się zatem o pieniądze do tego, kto postawił go w takiej sytuacji.
Tylko zarejestrowani Użytkownicy mogą komentować materiał [ Rejestracja | Login ]
Prawa autorskie. Jeżeli obecność któregoś z materiałów na tym
portalu narusza prawa autorskie, prosimy o kontakt.
Materiały, co do których prawa autorskie zostaną udowodnione,
będą, w razie wyrażenia takiego życzenia przez posiadacza praw,
natychmiast usunięte.
O UCoz: uCoz to świetny, znany i ceniony na całym świecie, mający
bardzo wysoki pagerank serwer. Daje możliwość korzystania
ze swoich usług w wielu językach. Polecamy! :)