– Chce pan robić
zdjęcia na chrzcie lub ślubie? Teraz trzeba mieć skończony kurs – poinformował
ksiądz Eugeniusz Stencel z diecezji pelplińskiej.
– I jak zapłacę,
i go ukończę, to wtedy bez problemu będę mógł robić zdjęcia?
– Nie. Wtedy trzeba
mieć jeszcze zgodę miejscowego proboszcza.
– Ale zgodę proboszcza
to ja mogę dostać i poza kursem. To na co mi to szkolenie?
– Nie wiem, na
co i czego pan oczekuje. Bez tego po prostu nie może pan robić zdjęć w kościele.
Takie są przepisy.
Kłamstwo w żywe
oczy. Dokument, na który się powołują, to „Wskazania Komisji Episkopatu Polski
ds. Liturgii i Duszpasterstwa Liturgicznego” z 1994 r., w którym stoi jak byk,
że ukończenie specjalnego kursu jest wymagane wyłącznie dla zawodowych fotografów
i operatorów sprzętu audiowizualnego. Nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwałby
zawodowcem rodzica cykającego fotkę swemu dziecku czy szwagra pstrykającego
ślub siostry telefonem komórkowym.
Kościół wpadł
ostatnio na wiele genialnych pomysłów wyciągania od wiernych kasy za to, co
dotychczas czynił gratis w ramach swojej misji, albo za skromny datek na tacę.
Jak grzyby po
deszczu mnożą się szkolenia dla samotnych matek, kobiet w ciąży, łatwej i trudnej
młodzieży, osób uzależnionych od papierosów, narkotyków i seksu. Wierni, zwłaszcza
ci mieszkający w małych miejscowościach, biorą w nich udział masowo, bo ksiądz
każe. A księdzu odmówić nie warto, bo podpaść własnemu proboszczowi, to jak
pożegnać się z możliwością wzięcia w swoim mieście ślubu czy ochrzczenia dziecka.
Portal wiara.pl
(odnoga „Gościa Niedzielnego”) wyszedł naprzeciw osobom biednym i schorowanym,
które nie mogą o własnych siłach dojechać w odległe zakątki kraju i zamówić
mszę w intencji zmarłych. Mogą to zrobić przez internet wysyłając mailem prośbę
na adres zakonu benedyktynów. No to zamówiliśmy taką mszę. W odpowiedzi otrzymaliśmy
numer konta, na który trzeba wpłacić kasę.
– Ile?
– Nie ma określonej
stawki. Mogę jedynie podpowiedzieć, że może ona wynosić tyle, ile potrzeba na
dzienne utrzymanie np. rodziny – poinformował nas o. Marcin Gromadecki ze zgromadzenia
benedyktynów w Biskupowie.
Czyli stówka albo
dwie. Za mszę, która gdzieś się odbędzie, ale nie ma możliwości dowiedzieć się,
gdzie i kiedy, bo jeszcze – nie daj Boże
– ktoś pojechałby i sprawdził.
Ruch Czystych
Serc zrzesza osoby żyjące w cnocie. Wydawało nam się, że zachowanie dziewictwa
jest wystarczająco wysoką ceną za zbawienie, ale organizatorzy wyprowadzili
nas z błędu informując, że trzeba jeszcze wykupić prenumeratę gazetki (25 zł),
aby regularnie przypominać sobie o wstrzemięźliwości seksualnej.
Przed Tobą ważna
decyzja życiowa? Czujesz się słaby i bezsilny? Dręczy Cię grzech, który kiedyś
zataiłeś przy spowiedzi? – pytanie retoryczne na stronach internetowych archidiecezji
warszawskiej. Jazda do Lichenia ma rekolekcje! Tam ci pomogą za 180 zł.
Zmagasz się z
traumatycznym przeżyciem, szukasz pomocy? – w przykościelnym Europejskim Centrum
Edukacji i Kultury uzdrowią cię ze wszystkiego za 230 zł.
W Domu Formacyjnym
Domowego Kościoła Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Katowickiej dają zniżki
dla trzyletnich dzieci, które chciałyby uczestniczyć z rodzicami w... dniach
skupienia dla małżeństw niesakramentalnych oraz kursach komunikacji małżeńskiej.
Koszt od 100 do 480 zł za kurs.
Homoseksualizm
to choroba. Wbiją ci to do głowy w Stowarzyszeniu Odwaga pomagającym w wychodzeniu
z homoseksualizmu. Odesłano nas tam z archidiecezji gnieźnieńskiej, do której
zwróciliśmy się o pomoc.
– Spotkajmy się!
Zapraszam do nas do Lublina. Na początek złoży pan dobrowolną ofiarę pieniężną,
porozmawiamy sobie, ocenię pański stan zdrowia i zapiszemy pana na comiesięczne
kursy. Każdy kosztuje 130 zł – zachęcała nas Grażyna Tokaj ze Stowarzyszenia
Odwaga.
– Cudownie! Jak
długo będziecie mnie leczyć?
– Całymi latami,
proszę pana.
Strony internetowe
polskich parafii coraz częściej przypominają komercyjne witryny – obładowane
kolorowymi reklamami od linii lotniczych po dilerów samochodowych oferujących
10 proc. zniżki na auta dla duchownych (jeżeli ci zdecydują się nabyć najdroższy
model). Modne stały się księgarnie religijne (np. gloria24.pl), które oferują
książki po „niskich cenach”, a wystarczy zajrzeć na strony Empiku czy popularnego
Merlina, aby przekonać się, że kościelni sprzedają je po cenach zawyżonych.
Dla Kościoła nie
ma rzeczy niemożliwych i jest jeszcze wiele kasy do wyciągnięcia. Czyż krążek
komunikantu będący Ciałem Chrystusa nie powinien kosztować co najmniej tyle
ile befsztyk z krowiej polędwicy?