czyli wszystko, co chcieliście wiedzieć o zarobkach księży, ale nie mieliście kogo zapytać. Rządząca
Platforma Obywatelska zapodała pomysł, aby opodatkować osoby, które
robią i sprzedają własne przetwory: dżemy, kompoty, wędliny. Kto narobi
i sprzeda powideł za 5 tys. zł i więcej – niech płaci podatek. To
podobno pomysł na walkę z szarą strefą. KRUS, KRUS, KRUS – słychać
też co jakiś czas… Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich,
wypowiedział się w sprawie rolników, że choć każdy podlega obowiązkowi
ubezpieczeniowemu, nie każdy odczuwa we własnym portfelu ciężar
związany z płaceniem tej składki, gdyż niektórych wyręcza w tym
państwo. Istnieją grupy uprzywilejowane… Szkoda, że zapomniał o innej
uprzywilejowanej grupie.
Dokładnie taką szarą strefą są dochody
księży i taką samą uprzywilejowaną grupę zawodową stanowią. Zasady
podatkowe obowiązujące funkcjonariuszy Kościoła kat. są mętne i nikt
się ich wyjaśnianiem nie zajmuje. Mętne, ale dla kościelnych korzystne.
Ponieważ dotyczą znacznej grupy, aż dziw, że taki skrupulatny organ jak
Ministerstwo Finansów z podległymi izbami i urzędami skarbowymi nie
chciał przez lata trochę czarnych prześwietlić. Choćby wyraźnie
wprowadzić rozróżnienie pomiędzy proboszczem jako osobą fizyczną a
parafią jako osobą prawną. Dzisiaj mogłoby to nastręczyć sporo
trudności. Nie raz i nie dwa opisywaliśmy różne przekręty czarnych
związane z prowadzeniem przez nich spółek, firm, inwestycji, fundacji,
naciągnięć i wyciągnięć, a także zachłanność w „odzyskiwaniu” majątku
poprzez rządowo-kościelną Komisję Majątkową. Dziś postanowiliśmy
spojrzeć na czarnych jak na osoby fizyczne wykonujące konkretną robotę.
Jak pod względem podatkowym i ubezpieczenia społecznego traktuje ich
państwo. I zaprawdę powiadamy wam: każdy pracownik w tym kraju chciałby
mieć tak dobrze.
Ile zarabia ksiądz? Oto jest pytanie! Było
wielokrotnie zadawane. I nie ma na nie odpowiedzi. „Gazeta Praca”,
dodatek do „Gazety Wyborczej” publikujący co jakiś czas raporty o
zarobkach Polaków, obliczył 2 lata temu, że ksiądz zarabia od 600 do 10
tys. zł na miesiąc. Spory rozrzut… Jeśli ksiądz jest zatrudniony na
umowę o pracę w szkole jako katecheta, w szpitalu, domu pomocy
społecznej lub więzieniu jako kapelan – wówczas szkoła, szpital lub
więzienie płaci mu taką samą pensję jak innym pracownikom i od niej
oblicza, pobiera i wysyła do urzędu skarbowego odpowiedni podatek. I to
jedyne mierzalne i po bożemu opodatkowane dochody pracowników Pana Boga. Jednak
nie każdy sukienkowy ma taką fuchę. Zasadniczo wielebni zarabiają kasę
poprzez dwa źródła: tzw. iura stolae (czyli „co łaska” od wiernych za
chrzty, śluby, pogrzeby, kolędę, święcenia domów, pól, biur etc.), tzw.
licencje, czyli zaświadczenia potrzebne np. do zawarcia związku
małżeńskiego w innej parafii oraz tzw. stypendia mszalne („co łaska” za
odprawioną mszę w intencji zmarłego, rocznicy ślubu etc.). Taca, czyli
to, co zbierają do koszyków na każdej mszy, idzie do kasy parafii.
Ponieważ
„co łaska” jest dobrowolne oraz w dowolnej wysokości, nikt poza nim
samym nie jest w stanie oszacować miesięcznych wpływów księdza z tego
tytułu. Bo nawet jeśli ktoś się uprze i policzy, ile w miesiącu
odprawia chrztów, ślubów, mszy w intencji, nie będzie wiedział, ile
dostał w kopercie. Tego poza księdzem nie wie nikt. Księża jako
pracownicy parafii otrzymują także dochody w postaci „naturalnej”:
mieszkanie, opłaty za ogrzewanie, prąd, gaz, wodę, a często także
wyżywienie. Każdy inny pracownik musiałby sobie to wpisać do dochodu,
podobnie jak bony na święta od firmy albo fundowane przez firmę
szczepienia przeciwko grypie. Nasi pracodawcy szyjący ustawę
podatkową pod potrzeby kleru nie bardzo wiedzieli nawet, jakimi
pojęciami operować – czy „co łaska” jest dochodem (podlega więc
podatkowi dochodowemu), czy ofiarą (powinno więc być opodatkowane jako
darowizna). W literaturze przedmiotu używane są naprzemiennie te dwa
pojęcia, choć przecież księża płacą podatek dochodowy.
Teoretycznie
dochody osób duchownych podlegają powszechnemu podatkowi dochodowemu –
tak jak dochody wszystkich innych grup zawodowych. Teoretycznie, gdyż
ustawa o podatku od osób fizycznych wprowadza dla księży odmienne
zasady. Czarni zgodnie z wprowadzonym w Polsce dla nich łaskawym prawem
płacą niewielki podatek zryczałtowany od przychodów w związku z
pełnionymi funkcjami o charakterze duszpasterskim (proboszcz płaci
więcej niż wikary) i w zależności od liczby mieszkańców w parafii (im
parafia większa, tym większy ryczałt). Jest to rozwiązanie kuriozalne, bo uzależnione nie od rzeczywistych dochodów, od których powinien być naliczany podatek. Ryczałty
te są zresztą śmiesznie niskie. Nie będziemy przytaczać całej tabeli,
ale np. w 2010 r. w parafii liczącej od 5 do 6 tysięcy mieszkańców
proboszcz będzie płacił 599 zł kwartalnie (!), a wikary 395 zł. Każdy
proboszcz może rzecz jasna wystąpić do właściwego urzędu skarbowego z
wnioskiem o obniżenie podatku… ze względu na to, że liczba wiernych
zaglądających do kościółka jest mniejsza niż liczba mieszkańców. A
naczelnik skarbówki po zbadaniu sprawy może wyrazić zgodę. Zgadnijcie,
ilu naczelników odmawia… I dodatkowy bonus. Jeśli proboszcz lub
wikary zechcą się ubezpieczyć zdrowotnie (składka na ubezpieczenie
chorobowe, które jest dobrowolne dla duchownych, finansują sami
duchowni), to kwotę ubezpieczenia mogą odliczyć od tego skromnego,
zryczałtowanego, płaconego co 3 miesiące podatku. Co ciekawe, z
obowiązku płacenia nawet tak niewielkiego podatku zwolnieni są
zakonnicy, zakonnice, a także biskupi, arcybiskupi i kardynałowie.
Polskie prawo traktuje ich, jak gdyby w ogóle nie mieli przychodów.
Nawet jeśli otrzymują swoje „co łaska”. Dlaczego? Bo ustawa jako osoby
duchowne wymienia wikariuszy, proboszczów, a nie wymienia zakonników,
biskupów, arcybiskupów. Proste? A przecież niemal każda budowa
drogi, marketu, stadionu, szkoły w Polsce musi być i jest poświęcona
przez biskupów. Za darmo tego nie robią. Podatków nie płacąc wcale. Prawo
przewiduje oczywiście, że duchowni mogą się zrzec opłacania podatku w
formie ryczałtu i zacząć się rozliczać jak każdy inny obywatel,
prowadząc książkę przychodów i rozchodów. Ale żaden z nich nie jest
głupi. Wprowadzenie obowiązku posiadania kasy fiskalnej przez księży
i notowania dochodów nie jest pomysłem niemożliwym ani absurdalnym,
skoro domowi przetwórcy marmolady mają mieć taką kasę.
Podobnie
jak obowiązujące w Polsce odrębne od reszty grup zawodowych zasady
finansowania emerytalnego dla rolników, tak samo obowiązują odrębne
zasady finansowania emerytalnego dla księży, zakonników i zakonnic. Tak
jak KRUS, który dopłaca do składek rolnikom, jest utrzymywany z budżetu
państwa, tak samo składki społeczne i zdrowotne dla księży dotowane są
z budżetu państwa poprzez Fundusz Kościelny w całości finansowany przez
państwo. Fundusz Kościelny został powołany w 1950 r. po przejęciu
przez państwo dóbr kościelnych. W zamian za to państwo zdecydowało się
opłacać duchownym emerytury. Jednak od 1991 r. dobra kościelne, nawet w
nadmiarze, zostały Kościołowi zwrócone w postaci budynków, ziemi i
lasów. Kościół na nich zarabia, sprzedając, wynajmując albo prowadząc
własną działalność. A skoro tak, to zlikwidowany powinien zostać także
Fundusz Kościelny utrzymywany z pieniędzy podatników. Bo nie należy im
się odszkodowanie za to, co dostali. O zlikwidowaniu przywileju dla
rolników krzyczy się co jakiś czas. O zlikwidowaniu przywilejów dla
czarnych krzyku jest mało. Kilka razy problem ich likwidacji podnosił
SLD, ale nad wyraz nieśmiało. A dzięki funduszowi duchowni mają luksus
opłacania 20 proc. składek emerytalnych, rentowych, wypadkowych;
resztę, czyli 80 proc., składek płaci państwo. Ba, zakonnicy i
zakonnice z zakonów klauzurowych (zamkniętych) mają składki opłacane w
całości przez Fundusz Kościelny. Po przejściu na emeryturę księża i
zakonnicy dostają co miesiąc świadczenia z ZUS, jak każdy robotnik,
urzędnik, pielęgniarka, którzy całe życie odprowadzali składki w pełnej
wysokości. Powtórzmy zatem głośno za dr. Kochanowskim: Choć każdy
podlega obowiązkowi ubezpieczeniowemu, nie każdy odczuwa we własnym
portfelu ciężar związany z płaceniem tej składki, gdyż niektórych
wyręcza w tym państwo. Istnieją grupy uprzywilejowane… PS
Korzystałem z pracy Jacka Patryka „Opodatkowanie Kościoła katolickiego
i osób duchownych”, Toruń 2008, jedynej polskiej monografii na ten
temat. Święte krowy Według
Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w 2007 r. (najświeższe
liczenie) było w Polsce 131 biskupów, 24 173 księży diecezjalnych, 5602
księży zakonnych, 1339 braci zakonnych, 22 284 sióstr zakonnych. W
sumie 53 529 osób wykonujących w tej czy innej formie zawód duchownego
i korzystających z dobrodziejstw podatkowych. Waldemar Kuchanny
NIE 06/2010 |