Zajezdnia była
własnością stołecznego ratusza i zgodnie z ustaleniami między władzami Warszawy
i Piaseczna miała być wykorzystana pod budowę linii szybkiego tramwaju łączącego
obydwa miasta. Komisja dopiero po fakcie poinformowała samorządowców, że stracili
działkę i wszystkie plany z tramwajem mogą wyrzucić do kosza. Już w styczniu
2008 r. obrotni braciszkowie i sprytne siostrzyczki wystawili przejęty teren
na sprzedaż. Cena wywoławcza: 115 mln zł! Chętnych do kupna nie brakuje. Mnisi
zarobili 75 mln zł!
Co prawda decyzja
komisji jest nieodwołalna i nie podlega zaskarżeniu, ale poseł Sławomir Kopyciński
(LiD) wystąpił do wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji
Grzegorza Schetyny, aby wyjaśnił kulisy operacji:
lDlaczego o postępowaniu
w sprawie przekazania terenu byłej zajezdni przy ul. Puławskiej 33 w Piasecznie
nie zawiadomiono zainteresowanych: gminy Warszawy jako właściciela działki i
gminy Piaseczno, gdzie działka się znajduje?
lJakie argumenty
zadecydowały o rezygnacji z zaoferowania nieruchomości zamiennej lub odszkodowania
zakonom roszczącym sobie prawa do działki, na której znajdowała się była zajezdnia
przy ul. Puławskiej, i czy przy wydawaniu orzeczenia brano pod uwagę plany inwestycyjne
samorządów Warszawy i Piaseczna?
Posłowi Kopycińskiemu
w imieniu wicepremiera Schetyny odpowiedział sekretarz stanu w MSWiA Tomasz
Siemoniak: ...właściwym do udzielenia odpowiedzi w przedmiotowej sprawie są
współprzewodniczący Komisji Majątkowej.
W komisji majątkowej,
oprócz przedstawicieli strony kościelnej, zasiadają też przedstawiciele strony
rządowej, których powołuje minister spraw wewnętrznych i administracji. Z odpowiedzi
wiceministra Siemoniaka wynika, że poseł jednak niczego się nie dowie nawet
od współprzewodniczących reprezentujących rząd RP, gdyż komisja nie ma w zwyczaju
komentowania swoich decyzji!
Przypomnijmy,
że do podobnej sytuacji doszło m.in. w Krakowie. W 2006 r. władze miasta dowiedziały
się, że komisja majątkowa na tajnym (!) posiedzeniu postanowiła o przekazaniu
siedmiu działek miejskich o wartości 24 mln zł opactwu cystersów. I w tym wypadku
MSWiA i komisja odmówiły wyjaśnień władzom Krakowa. Na zapytanie posła Piotra
Gadzinowskiego, który chciał się dowiedzieć, dlaczego komisja oddała czarnym
działki, na których samorząd Krakowa planował inwestycje, ówczesny wiceminister
spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński odpowiedział, że nic nie powie, gdyż komisja
jest niezależna, a ministerstwo jej nie nadzoruje!
Jak widać, święte
prawo własności nie ma zastosowania do mienia samorządowego, które chce zabrać
kler. Apetyt Kościoła powoduje jakby automatyczną nacjonalizację własności komunalnej,
jeśli ma ona być kolejnym prezentem rządu dla Kościoła.