GłównaRejestracjaZaloguj
KOŚCIÓŁ KAT .

PORTAL ANTYKLERYKALNY

Dobra pora doby! Gość | RSS
Menu

Kategorie
Z historii Kościoła [45]
Osiągnięcia i wyczyny Kościoła w Polsce [110]
Kościół kat. na świecie [35]
Religia (dział dla chrześcijan) [34]
Rozmaitości [18]

Translate
EnglishFrenchGermanItalianPortugueseRussianSpanish

Wyszukiwanie

Nowinki
  • 3 X 2015, Polska, Watykan.Coming aut inkwizytora Ksiądz Krzysztof Charamsa, pracujący w Kongregacji doktryny wiary (dawniej Inkwizycja) wyznał publicznie, że jest gejem. Obwinił też Kściół kat. o homofobię. Więcej...

  • Sierpień 2015. Polska Coraz mniej księżyDobra nowina: Systematycznie zmniejsza się w Polsce liczba nowych księży, każdego roku średnio o 9 procent.





  • Czat

    Logowanie


    Toplisty:
    Statystyka

    Jest nas tu: 1
    Gości: 1
    Użytkowników 0

    Hitler daje na tacę
    Główna » Artykuły » Osiągnięcia i wyczyny Kościoła w Polsce

    Hitler daje na tacę

    O pożytku z III Rzeszy.

    W marcu 2006 r. czarni wystąpili w Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu z wnioskiem o objęcie postępowaniem regulacyjnym nieruchomości osób prawnych Kościoła Katolickiego położonych na terenach tzw. ziem Odzyskanych. Istota postępowania regulacyjnego polega – przynajmniej teoretycznie – na zwrocie Kościołowi majątku, który kiedyś do niego należał i został mu odebrany przez PRL. „Kiedyś” może oznaczać przed wojną, po wojnie, w XIII wieku – może też oznaczać nigdy, albowiem Kościół chętnie wyciąga rękę po majątek innych wyznań, a także nieruchomości „zastępcze”, najczęściej atrakcyjne działki w centrum miasta. Niemniej jednak – co do zasady – postępowanie to polegać ma na oddawaniu odebranego za Polski
    Ludowej majątku.

    Na tzw. Ziemiach Odzyskanych polski Kościół kat. nigdy nie miał żadnego majątku. Wszystko, co zajął w dekadach powojennych, zostało mu mniej lub bardziej legalnie przekazane przez władze PRL na ogół w początku lat 70. Teraz episkopat domaga się prawa do występowania o pozostające w cudzych – państwowych, samorządowych, prywatnych – rękach nieruchomości, które nigdy do niego nie należały. Żeby to było możliwe, Kościół musi wykazać, że jest prawnym spadkobiercą Kościoła katolickiego z III Rzeszy. O tym, że nim nie jest, orzekł Sąd Najwyższy jeszcze w latach 50. Potwierdziła to orzeczenie niepodległa Rzeczpospolita, nie zgadzając się na zapisanie w konkordacie „osobowości publicznoprawnej” Kościoła katolickiego w Polsce. Ale od czego Kościół miał PiS przy władzy?

    * * *

    Na ziemiach poniemieckich i w Gdańsku został po wojnie olbrzymi majątek kościelny. Kościół kat., który w Polsce zawsze wyróżniał się naturalną pewnością siebie, przystąpił ochoczo do obejmowania tego majątku – zarówno katolickiego, jak i, już całkiem prawem kaduka, protestanckiego. I chodziło tu nie tylko o obiekty przeznaczone do celów kultu, ale także
    wszelkie inne dobra: szkoły, szpitale, budynki mieszkalne i użytkowe, grunty etc. Działanie to nie miało podstaw prawnych: dekret z 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich stanowił wyraźnie, iż majątek niemieckich i gdańskich osób prawnych prawa publicznego przechodzi z mocy samego prawa na własność odpowiednich polskich osób prawnych. W braku takich osób lub w razie zbiegu zainteresowań kilku osób prawnych uchwała Rady Ministrów oznaczy osobę prawną, na własność której ma przejść majątek. Kościół kat. w III Rzeszy, podobnie jak w II RP, miał osobowość publicznoprawną, której nie miał Kościół kat. w Polsce powojennej. Nie miał, ponieważ nie prowadził czynności publicznoprawnych, czyli takich, które należą do uprawnień państwa (np. prowadzenie akt stanu cywilnego).

    W powojennym zamieszaniu czarni samozwańczo uznali się wszakże za prawnego spadkobiercę niemieckiego Kościoła katolickiego. Sami postanowili, że posiadają osobowość publicznoprawną, i mieli nawet tyle bezczelności, żeby żądać od państwa czynszu za budynki, w których po wojnie otwierano publiczne szkoły i szpitale – na tej podstawie, iż w III Rzeszy były to szpitale i szkoły katolickie. Państwo, cokolwiek zagubione, akceptowało ten stan rzeczy i nawet czasem płaciło.

    Tak było do roku 1949, kiedy politykę wobec Kościoła zaostrzono. Władze stanęły na stano-wisku, że przedwojenna konstytucja przestała obowiązywać, konkordat został wypowiedziany, a kościół rzymsko-katolicki nie ma żadnych przez prawo państwowe poruczonych zadań w dziedzinie prowadzenia aktów stanu cywilnego, nadawania związkom małżeńskim ważności wobec prawa, orzecznictwa sądów duchownych itp. W ten sposób nie istnieje żadne źródło prawne dla prawno-publicznego charakteru osobowości prawnej Kościoła katolickiego oraz jego instytucji. Równocześnie jednak władze dopuszczały przekazywanie Kościołowi poniemieckich majątków „w zarząd i użytkowanie”. Naturalnie dla czarnych nie była to sytuacja satysfakcjonująca. Rozpoczęła się walka na pisma i okólniki – niektóre bardzo interesujące, jak na przykład list sekretarza episkopatu bpa Choromańskiego z grudnia 1957 r.: zapewniamy, że praca Kościoła katolickiego na Ziemiach Zachodnich nie szkodzi dobru Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, ale przeciwnie, jak najwydatniej przyczyni się do Jej umocnienia.

    Władza nie dała się wziąć pod włos i obstawała przy swoim. Interpretację Urzędu do spraw Wyznań popierał Sąd Najwyższy. 11 września 1958 r. w sprawie Księży Bonifratrów w Prudniku przeciw Skarbowi Państwa o czynsz za poniemiecki szpital sąd stwierdził, że właścicielem spornej nieruchomości jest państwo. 3 grudnia 1958 r. w sprawie Kongregacji Szarych Sióstr Świętej Elżbiety we Wrocławiu przeciwko Skarbowi Państwa SN stwierdził, że Kościół Katolicki w Polsce nie ma charakteru osoby prawnej prawa publicznego i już w 1946 r. tj. w dacie wejścia w życie powołanego dekretu, brak było podstaw do przypisania Kościołowi takiego charakteru. Skoro bowiem Konkordat, z którego Kościół czerpał uprawnienia o charakterze publiczno-prawnym, został wypowiedziany przez Rząd Polski w 1945 r. (Uchwała RM z dnia 12 września 1945 r.), a ponadto z dniem 1 stycznia 1946 r. Kościół przestał wykonywać czynności publiczno-prawne związane z prowadzeniem akt stanu cywilnego, odpadły podstawy do przypisywania Kościołowi funkcji z dziedziny prawa publicznego. Definitywnie, zdawałoby się, spór rozstrzygnął Sąd Najwyższy w składzie siedmioosobowym 19 grudnia 1959 r. wpisując do księgi zasad prawnych sentencję: Jednostki organizacyjne związków wyznaniowych, działających na obszarze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, nie mogą być uważane w stosunku do niemieckich i gdańskich osób prawnych prawa publicznego za odpowiednie osoby prawne w rozumieniu art. 2 ust. 4 dekretu z dnia 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich.

    Decyzje te zaliczane przez Kościół do „prześladowań” nie prowadziły, wbrew dzisiejszej propagandzie, do urządzania magazynów w kościołach i chlewów w kaplicach. Obiekty sakralne: kościoły, kaplice, domy i sale modlitewne, cmentarze itp. pozostały we władaniu Kościoła – nie stanowiły tylko, z mocy prawa, jego własności. Tego Kościół kat., wyznawca zasady świętej własności prywatnej, nie mógł znieść. Podobnie zresztą jak w przypadku przejętych przez papistów formalnie, lub po prostu metodą wywalenia drzwi, obiektów protestanckich. Z właściwą sobie bezpośredniością episkopat zażądał od władzy przekazania mu na własność wszelkich użytkowanych przez siebie nieruchomości, motywując żądanie potrzebami ludności katolickiej na Ziemiach zachodnich, a także faktem, iż troszczy się jak o swoje oraz ubezpiecza od ognia.

    Negocjacje trwały kilkanaście lat głównie dlatego, że Kościół nie zgadzał się na nic poniżej bezpłatnego przekazania na własność całego majątku, który miał w ręku. W końcu, w 1971 r., wywalczył sobie ustawę, która dawała mu dokładnie wszystko, co chciał: z mocy prawa własność 4700 kościołów i kaplic oraz z półtora tysiąca budynków administracyjnych i mieszkalnych, które kler miał w wyłącznym władaniu. Ponadto osobnym postępowaniem przekazane miały zostać nieruchomości, które czarni na różny sposób dzielili z cywilami, jeżeli są niezbędne do wykonywania celów religijnych. Niezbędne okazały się nie tylko kościoły, klasztory, plebanie, cmentarze, kostnice i organistówki, ale także puste działki budowlane, pięć ogrodów, las, łąka i pałac arcybiskupi we Wrocławiu – razem ponad 500 nieruchomości.

    W sumie – ponad 6,5 tysiąca obiektów „zwrócono” polskiemu Kościołowi kat. za frajer, choć nigdy do niego nie należały. Zdawałoby się, że powinno wystarczyć, nie?

    Bogać tam.

    * * *

    W marcu 2006 r. episkopat zaproponował rozszerzenie postępowania regulacyjnego na dobra pohitlerowskie. W tym celu musiał udowodnić, że jest prawnym spadkobiercą episkopatu
    III Rzeszy. Projekt protokołu ustaleń komisji wspólnej, opracowany pod dyktando czarnych, zawierał to samo kłamstwo powtórzone trzy razy, najwyraźniej w nadziei, że stanie się prawdą:

    lJednostki organizacyjne Kościoła Katolickiego, zarówno personalne jak i terytorialne działa-jące na obszarze Polski Ludowej, były uważane w stosunku do niemieckich i gdańskich osób prawa publicznego za odpowiednie osoby prawne w rozumieniu art. 2 ust. 4 dekretu z dnia 8 marca 1946 r. – nieprawda, nie były uważane: Sąd Najwyższy orzekł expressis verbis, że nie są odpowiednimi osobami.

    lNależy w tym miejscu podkreślić charakter przymiotu publicznoprawnego polskich związków wyznaniowych – nieprawda, Kościoły w Polsce, a Kościół katolicki w szczególności nie miał
    takiego przymiotu.

    l (...) dekret (...) nie miał zastosowania do osób prawnych prawa publicznego, jakimi bez wątpienia były polskie związki wyznaniowe – nieprawda, „bez wątpienia” związki te takimi osobami nie były.

    I co więcej – nadal nimi nie są, mimo kościelnych wysiłków. W projekcie konkordatu przygotowanym przez Watykan znalazł się art. 4. 1: Rzeczpospolita Polska uznaje osobowość publiczno-prawną Kościoła katolickiego. Tego nie łyknął nawet rząd Suchockiej, który Naszemu Wielkiemu Rodakowi pozwolił przy tej okazji na bardzo wiele. Obowiązujący zapis brzmi: Rzeczpospolita Polska uznaje osobowość prawną Kościoła Katolickiego. Między osobowością prawną a publicznoprawną jest zasadnicza różnica rodząca skutki majątkowe.

    Zapis ten jest zgodny z orzeczeniem Sądu Najwyższego z 1959 r., które stanowi zasadę prawną. Oznacza to, że jest obowiązujące dla wszystkich orzeczeń SN w tej sprawie, a zmiana tej zasady ma bardzo jasno określoną drogę prawną: orzeczenie całej izby – w tym przypadku Izby Cywilnej – SN. A co na to minister sprawiedliwości?

    Aktualność poglądu wyrażonego w tej uchwale budzi uzasadnione wątpliwości – oświadczył Ziobro w służalczym piśmie, adresowanym do ówczesnego współprzewodniczącego komisji wspólnej bp Wielgusa. Takie rozumienie pojęcia odpowiedniości, jakie przyjął Sąd Najwyższy w omawianej uchwale, powinno być współcześnie uznane za wynik wykładni zawężającej omawiany przepis. (...) Zarówno w postępowaniu regulacyjnym, jak i postępowaniu sądowym jest dopuszczalna i jak się wydaje zasadna inna wykładnia znaczenia przepisu art. 2 ust. 4. omawianego dekretu, niż została przyjęta w uchwale Sądu Najwyższego z 19 grudnia 1959. Czyli minister (zamiast Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w pełnym składzie) unieważnia uchwałę SN. Inaczej mówiąc władza wykonawcza wbrew konstytucji mianuje się nadrzędną wobec sądowniczej. W rezultacie przywłaszczenia sobie nieposiadanej władzy minister sprawiedliwości uważa za słuszne i trafne objęcie postępowaniem regulacyjnym roszczeń Kościoła katolickiego na terenie Ziem Odzyskanych. Czyli zezwolenie czarnym na to, żeby zaczęli wyrywać państwu kolejne nienależne im budynki, działki, ogrody, pałace... Po takim stanowisku ministra sprawiedliwości komisja wspólna nie miała już żadnych wątpliwości i 3 lipca 2006 r. podpisała protokół zezwalający na objęcie Ziem Odzyskanych postępowaniem regulacyjnym.

    Jeżeli zatem, Drogi Czytelniku, mieszkasz we Wrocławiu, Poznaniu czy Szczecinie sprawdź, czy Twój dom, działka, na której stoi, budynek, w którym pracujesz, szkoła, w której uczą się Twoje dzieci, albo szpital, w którym leży Twoja stara matka, nie miał w swej historii jakiegoś kościelnego epizodu. Bo może się okazać, że już wkrótce staniesz się bezrobotny i bezdomny, a okolicę opanują pingwiny.

    Agnieszka Wołk-Łaniewska
    NIE 47/2007

    Kategoria: Osiągnięcia i wyczyny Kościoła w Polsce | Dodane przez: SzaryWilk (08.06.2010)
    Wyświetleń: 844 | Ocena: 0.0/0
    Ogółem komentarzy: 0
    Tylko zarejestrowani Użytkownicy mogą komentować materiał
    [ Rejestracja | Login ]
    Prawa autorskie. Jeżeli obecność któregoś z materiałów na tym portalu narusza prawa autorskie, prosimy o kontakt. Materiały, co do których prawa autorskie zostaną udowodnione, będą, w razie wyrażenia takiego życzenia przez posiadacza praw, natychmiast usunięte.


    ***
    O UCoz:uCoz to świetny, znany i ceniony na całym świecie, mający bardzo wysoki pagerank serwer. Daje możliwość korzystania ze swoich usług w wielu językach. Polecamy! :)
    Copyleft Antykler © 2024
    Darmowy hosting uCoz