W stolicy Tatr
brązowy kardynał zdobi Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach.
Za listek figowy robi J.P. 2. Panowie są młodzi i idą szybko, aż im sukienki
furkocą. Pewnie spieszą zdobywać Watykan. Odnosi się wrażenie, że lada moment
spadną z granitu.
*
* *
W Rabie, w której
kardynał był uprzejmy po raz pierwszy ujrzeć świat, pomnikiem ozdobiono szkolny
dziedziniec. Dziwisz na kolanach zgięty wpół czeka, aż kumpel wyniesie go do
godności księcia Kościoła kat. Na cokół nie załapał się Duch Święty, ale jest
przywołany we wszystkich publikacjach poświęconych monumentowi. Każdy miejscowy
wie, że w chwili, którą artysta uwiecznił, stojący papież gadał do klęczącego
sekretarza: Wielbię Ducha Świętego, który przez moje ręce udziela ci sakry biskupiej.
Żeby ta scena bardziej przemawiała do wyobraźni uczniów, podczas większych uroczystości
tekst ma być puszczany z głośników.
Jak wiadomo, pomniki
wymagają pokropku. Ciężar pobłogosławienia stojącego w Rabie Stanisława Dziwisza
wziął na siebie Stanisław Dziwisz. Po raz pierwszy polski biskup poświęcił sam
siebie, choć trzeba oddać, że przy okazji spryskał również papieża. Choć monument
stoi od wielu miesięcy, zrobił to 4 maja 2008 r. Do miejscowych zagadał, że
datę wybrał nieprzypadkowo. Chodzi o jubileusz jego święceń, ale przede wszystkim
okrąglutką 30. rocznicę wyboru Wojtyły na stolec Piotrowy.
Nie wiem, co sobie
papież o tym myśli. Może nie podoba mu się? – zatroszczył się kardynał o samopoczucie
przyjaciela i mentora.
Członkowie Stowarzyszenia
Praw Obywatelskich Powiatu Tatrzańskiego Korupcji Stop głośno pomstują, że Dziwisz
dostał sakrę w marcu, a Wojtyła załapał się na urząd w październiku. 4 maja
jest datą, którą krakowski Kościół winien czcić dziękczynną modlitwą wyłącznie
dlatego, że znajduje się w bezpośredniej bliskości urodzin Dziwisza (27 kwietnia)
i jego imienin (8 maja).
Oprócz pomnika
przed szkołą w Rabie Dziwisz ma popiersie w szkole. A także dwa dęby o pięknych
imionach Jan Paweł i Stanisław. Ich naturalnym ojcem jest 770-letni dąb szypułkowy
Bolesław Chrobry, który dogorywa w Nadleśnictwie Szprotawa, a duchowym – papież
Polak. 28 kwietnia 2004 r., kiedy jeszcze dęby były żołędziami, pielgrzymowały
do Watykanu i leżały w koszyku, a J.P. 2 machał kropidłem. Sadzonek było 500.
Zostały rozchwytane przez kościoły i instytucje państwowe. 499 dostało imię
Jana Pawła, 1 – Stanisława. Tym rodzynkiem szczyci się Raba. Na razie nikt drzewek
nie złamał, bo harcerze pełnią przy nich wartę.
*
* *
Zaprzyjaźniona
nauczycielka z Raby opowiada mi, że tamtejsze dzieciaczki zamierzają naśladować
kardynała Dziwisza, a nie np. Matkę Teresę z Kalkuty.
– Pomyślałam:
bo on swój, ona obca – mówi kobieta. – Szybko wyprowadziły mnie z błędu. One
kierują się względami praktycznymi. Lepiej przyjaźnić się z namiestnikiem Pana
Boga niż z trędowatymi. Przyjemniej, higieniczniej, dostatniej, miejsce w niebie
lepsze...
W ocenie Dziwisza
jego kult szerzący się w rodzinnych stronach jest jedynie dowodem na wielkie
poczucie wspólnoty, no to, że w naszej gminie ludzie potrafią się zjednoczyć.
Rzecznik krakowskiej
kurii próbuje deprecjonować zjawisko. Oznajmił mediom, że inicjatywa ukamienowania
kardynała i wydźwignięcia go na cokół wyszła od wiernych oraz wójta gminy Raba
Wyżna. Skromniaszek Dziwisz był bardzo zaskoczony, ale nie chciał nikogo urazić
odmową. Wziął udział w ceremoniach wyłącznie w trosce o dobre samopoczucie owieczek.
Rzecznik przemilczał,
że wójt gminy Raba Wyżna nazywa się Andrzej Dziwisz i jest bratankiem kardynała.