Komisja Majątkowa:
Katolicki święty Mareczek - może odpocznie 12 lat.
19. września, w niedzielę, katolicki dzień święty, został zatrzymany przez CBA Marek P., pełnomocnik Kościoła w komisji majątkowej MSWiA, pod zarzutem korupcji i gigantycznych oszustw finansowych. Grozi mu do 12 lat więzienia. A za nim mogą pójść inni...
Marek P. był zatrudniony przez kurie biskupie. Służył wiernie świętym mężom i niewiastom: pracował dla kilkudziesięciu zakonów i parafii w całej Polsce, m.in. dla: bazyliki Mariackiej w Krakowie, Towarzystwa św. Brata Alberta, Polskiej Kongregacji Cystersów, krakowskiego Towarzystwa Pomocy Bezdomnych im. św. Brata Alberta. Zajmował się „odzyskiwaniem" dla Kościoła lukratywnych nieruchomości, będących jakoby rekompensatą utraconych przez Kościół dóbr. Starał się, by członkowie komisji majątkowej ze strony rządowej akceptowali śmiesznie niskie wyceny najbardziej atrakcyjnych gruntów. Następnie pośredniczył w ich sprzedaży, dbając, aby biedny Kościółek kat. uzyskał jak najwyższą cenę, często dwudziestokrotnie przewyższającą pierwotną. CBA przedstawiło mu zarzuty korumpowania członków komisji, łapówkarstwa i oszustw finansowych na kwotę co najmniej 10 milionów złotych. Na zatrzymaniu Marka P., może się nie skończyć. CBA przesłucha kościelnych hierarchów i prawników, którzy z nim blisko współpracowali.
A co na to czarni?
Po
zatrzymaniu Marka P. w mediach pojawiły się sugestie, że mocną pozycję w
Kościele zdobył on dzięki poparciu proboszcza Bazyliki Mariackiej w
Krakowie, Bronisława Fidelusa, a wcześniej kanclerza krakowskiej kurii.
Fidelus asekurancko oświadczył, że nikomu osobiście usług Marka P. nie
polecał.
Komisję Majątkową powołano na mocy ustawy z maja 1989 r. Przez ponad 20 lat zajmowała się zwrotem majątku skonfiskowanego Kościołowi w PRL, lub wypłacaniem zań rekompensat. Rozpatrzyła ok. 3 tys. wniosków, pozostało 216, przeważnie najbardziej skomplikowanych. Komisja Majątkowa wypłaciła Kościołowi rzymskokatolickiemu odszkodowania w wysokości 143,5 mln zł, przekazała (a raczej podarowała) 65,537 tys. ha ziemi i 490 budynków, wg danych Józefa Różańskiego, współprzewod- niczącego Komisji. Działalność
Komisji budziła liczne zastrzeżenia, zarzucano jej między innymi, że
wycena przekazywanych Kościołowi gruntów była zaniżana, większość jej
decyzji zapadała bez konsultacji z samorządami czy zarządcami
nieruchomości; wskazywano na niejasne procedury. Kuriozalnym przepisem
był też brak możliwości odwołania od jej decyzji. Komisja zostanie zlikwidowana 1 marca 2011.
Kościół dzięki ofiarnej działalności Komisji Majątkowej ma co najmniej 162 tys. ha ziemi. Więcej niż przed wojną.
Komisja przekazała Kościołowi majątek szacowany na 5 mld zł.
|
Kuria, a jakże by inaczej, w wydanym oświadczeniu zapewniła, że pomoże organom ścigania. Rzecznik kurii Robert Nęcek nie odpowiada jednak na pytanie, czy miała ona kontakt z zatrzymanym przez CBA Markiem P. - To jest bardzo mocne pytanie, ja nigdy tego pana nawet nie widziałem - ściemnia czarny . Na pytanie, czy kuria miała wcześniej sygnały, że coś może być nie w porządku, też odpowiada wykrętnie. - To pytanie trzeba kierować do osób zasiadających w komisji, bo ja nie uczestniczyłem w żadnych spotkaniach.
A co potem?
Jeśli Markowi P. zostanie udowodniona korupcja (co oznaczałoby, że decyzja o przyznaniu nieruchomości Kościołowi była wydana z pogwałceniem prawa), wówczas wszystkie prowadzone przez niego sprawy trafią do ponownego rozpatrzenia.
Nie zamierzamy puszczać w niepamięć milionów złotych, które nam wydarto, być może drogą przestępstwa - mówi prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, po zatrzymaniu katolickiego aferzysty, i zapowiada walkę o odszkodowanie - Jeśli potwierdzi się, że ziemię Kościołowi oddawano z naruszeniem prawa, wystąpimy o odszkodowanie od skarbu państwa.
Wedułg prezydenta, który toczy boje z Komisją Majątkową od sześciu lat, w grę wchodzi kilkadziesiąt milionów złotych. Tylko w 2007 roku Kraków oddał cystersom po decyzji Komisji Majątkowej siedem działek w centrum miasta o wartości 24 mln zł. Najlepszy numer, że ten teren nigdy do Kościoła nie należał. Miasto zamierzało budować tu centrum handlowe.
Więcej na temat zagarnięcia Krakowa przez czarnych w artykule Mieliśmy Kraków
A Warszawa straciła m in na sprawie zakonu elżbietanek, który dostał 47 hektarów w Białołęce. Ziemie warte 240 baniek wyceniono na niespełna 31 mln (!)
Kilka przykładów działań Komisji Majątkowej
* Kwiecień 2004 – franciszkanie przejęli w Lwówku Śląskim budynek, w którym mieścił się Zespół Szkół Zawodowych. 900 uczniów i 40 nauczycieli wyrzucono. Mnisi argumentowali, że mieścił się tam klasztor franciszkański. Tylko że został skonfiskowany przez władze Prus w roku 1810, a ustawa przewiduje zwrot nieruchomości odebranych z naruszeniem prawa przez władze PRL, czyli w latach 1945–1989.
* Od początku lat 90. zakon oblatów zabiega o zwrot wszystkich nieruchomości na Świętym Krzyżu. Odebrał je im car po powstaniu styczniowym w 1864 r.
* Komisja Majątkowa przyznała w Krakowie zakonowi cystersów 7 działek o łącznej wartości 24 mln zł. To nie zadowoliło braciszków i żądają 90 mln zadośćuczynienia. Problem polega na tym, że w tej sprawie zakonnicy zawarli ostateczną ugodę z miastem w latach 90. Potem zmienili zdanie.
* Elżbietanki dostały od KM
działkę o powierzchni 47ha w warszawskiej dzielnicy Białołęka jako
rekompensatę za grunty odebrane im w PRL. Następnie za ponad 30 mln zł
(na tyle ekspert Komisji wycenił działkę) zakonnice sprzedały ją
biznesmenowi z Pomorza (nabywca wciąż nie zapłacił). Władze dzielnicy
Białołęka twierdziły, że ziemia jest warta 240 mln zł. Od września 2008 r. trwa śledztwo w sprawie domniemanego działania na
szkodę Skarbu Państwa przez członków Komisji oraz nierzetelnej wyceny.
|
Możecie nas pocałować
Katabasy grają bezczelnie: Krzysztof Wąsowski, wiceprzewodniczący Komisji Majątkowej ze strony kościelnej, nie bierze w ogóle pod uwagę możliwości wznowienia zakończonych już postępowań, w wyniku których Kościołowi przekazano ziemię. - Przepisy dotyczące postępowań regulacyjnych nie przewidują trybu wznowienia.Takiej możliwości nie ma, nawet gdyby się okazało, że któryś z członków komisji był skorumpowany. - marzy czarny.
Zdanie prof. Oklejaka, radcy prawnego w krakowskim urzędzie miasta, jest odmienne: - Jeśli jakieś orzeczenie np. w sprawie przekazania ziemi uzyskane zostało w drodze przestępstwa, z mocy prawa dotknięte jest wadą prawną. Na pewno znajdziemy drogę do roszczeń. Jeśli ziemi nie da się zwrócić w naturze, bo z reguły jest już w posiadaniu osób trzecich, odszkodowanie będzie płacił skarb państwa. Państwo nie może się wyprzeć sprawowania wymiaru sprawiedliwości, a taką rolę pełniła w pewnym sensie Komisja Majątkowa - tłumaczy profesor.
Kościółek przestaje być nietykalny. Szkoda tylko, że za jego złodziejstwo zapłacimy wszyscy - w podatkach.
Księża zawsze czuli się bezkarni. Bliski współpracownik Marka P., ksiądz proboszcz, współprzewodniczący Komisji Majątkowej, Tadeusz Nowok zrobił w 2003 wraz z mecenasem Markiem P. kilka bezczelnych, podpadających pod paragraf przekrętów z zakupem ziemi. Sprawą zajeły się wtedy media. Reakcja czarnego była ostra: na zapytanie reportera "Newsweeka", co ma zamiar zrobić z
kupionym gruntem, Nowok kategorycznie odmówił rozmowy:
- To moje
prywatne sprawy, nic wam do tego
Problemy z Nowokiem miał też dziennikarz TVN. Na umówione w Komisji
Majątkowej spotkanie współprzewodniczący nie przybył. Dziennikarz udał się do parafii Nowoka w Bielsku. Na pytanie o
kontrowersyjne zakupy usłyszał od księdza: - A co to pana obchodzi? Po pytaniu o etyczny aspekt skupowania ziemi Nowok zaśmiał się reperterowi w twarz: - Tere-fere kuku... A po chwili wyprosił go słowami: -
Wyjdź pan z tej zakrystii, ale już!
Nowok odmówił rozmowy na temat nielegalnego zakupu i sprzedaży ziemi z
reporterami Newsweeka ale obiecał, że odpowie na pytania, jeśli gazeta
skieruje je na piśmie. Nie odpowiedział jednak wprost na żadne z
konkretnych pytań o zakup
gruntów. Dał odpowiedż w stylu "pocałujta w dupę wójta":
"Od chwili nadania ugodzie klauzuli wykonalności przez
Komisję Majątkową w Warszawie dalsze losy nieruchomości objęte są
poufnością chronioną prawnie, przysługującą każdemu właścicielowi
zgodnie z kodeksem cywilnym. Tym samym pytania osób trzecich o numery
sprzedanych lub kupionych działek, ich ceny czy też warunki umów
zawartych później są chronione jako dobra osobiste i ja także nie
powinienem się na te tematy wypowiadać"
Kuria Bielsko-Żywiecka też, jak to jest w zwyczaju hierarchów, umyła ręce. Jej kanclerz ks. Dadak przyznał 28 kwietnia 2003, że Nowokowi za
kupowanie ziemi bez zgody zwierzchników może grozić upomnienie ze strony
biskupa. Jednak szybko zmienił opinię: 6 maja stwierdził w oficjalnym
piśmie, że fundusze ze sprzedaży ziemi przez proboszcza Nowoka
inwestowane są w radio diecezjalne, którego ks. Nowok jest dyrektorem,
czyli odpowiedział na pytanie, jakiego "Newsweek" w ogóle nie postawił. Z
listu wynikało, że Nowok już sprzedał kupioną wcześniej ziemię. Na
ponowne zapytania tygodnika kuria nabrała wody do pyska. To było w 2003 roku. Jak sprawa rozwinie się teraz - zobaczymy. Będziemy śledzić jej przebieg.
Szary Wilk
Za: Gazeta Wyborcza Kraków, Newsweek Polska, NIE
|