Kościół łamie
prawo i ogłasza to w internecie.
Ośrodek wypoczynkowy
w Rybakach jest malowniczo położony nad Jeziorem Łańskim, w bliskim sąsiedztwie
Warmińskiego Rezerwatu Przyrody, 27 km od Olsztyna. W okolicy sławnego ośrodka
rządowego w Łańsku, gdzie za komuny i po jej obaleniu pod czujnym okiem ochrony
byczyły się VIP-y, a Jacek Kuroń wywrócił się na rowerze. Dziewicze lasy, grzyby,
ryby – czego dusza zapragnie. Kiedy w Łańsku byczyli się ministrowie, w Rybakach
– ich BOR-owcy i inny personel.
W ośrodku są trzy hotele: Bielik, Jaskółka i kameralny Dom Wędkarza nad brzegiem
jeziora, z własnymi łowiskami w pobliżu. Oferuje 170 miejsc w apartamentach
i komfortowych pokojach 2- i 3-osobowych z całodziennym wyżywieniem. Dla mniej
zamożnych pola namiotowe. Dla wszystkich dodatkowe atrakcje: dyskoteki, zimą
kuligi i lodowisko, wiosną i latem kajaki, rowery wodne, łódki. Ewentualnie
wycieczki do Olsztyna czy na pole bitwy pod Grunwaldem. Do dyspozycji gości
jest restauracja, kawiarnia, sala balowa na 120 osób, sala konferencyjna na
130 osób, sale wykładowe, pracownia internetowa, siłownia, sauna, boiska do
siatkówki i koszykówki, bilard, tenis, rowery górskie i inne zabawki. Bale i
przyjęcia okolicznościowe, nauka nurkowania pod okiem profesjonalnych instruktorów,
obozy sportowe i survivalowe w dzikiej kniei. Full wypas.
Ktoś na pewno nieźle na tym zarabia. Kto? Nazwa tego interesu brzmi: Archidiecezjalny
Ośrodek Charytatywny Caritas Archidiecezji Warmińskiej.
Ośrodek charytatywny – to oczywiście nie znaczy, że jego pensjonariuszami są
biedne dzieci, starcy czy inni podopieczni Caritasu. Znaczy to tylko tyle, iż
ośrodek należy do organizacji, która ma w statucie działalność charytatywną.
I choćby prowadziła jedną noclegownię dla bezdomnych i dziesięć dochodowych
klubów nocnych, każdy z nich śmiało można nazwać charytatywnym. Z tego punktu
widzenia cały Kościół kat., żyjący na koszt swoich wiernych oraz państwa, jest
jedną wielką organizacją charytatywną.
Ściema
biskupa
Stało
się dokładnie to, przed czym ostrzegaliśmy („Biskup też sierota”, „NIE” nr 13/2007):
kacza ekipa w ostatnich miesiącach rządów dała czarnym cenny prezent na koszt
podatników. Ofiarowała Caritasowi ośrodek wypoczynkowy w Rybakach – blisko 90
ha państwowej ziemi z zasobów Agencji Nieruchomości Rolnych plus budynki z pełnym
wyposażeniem. Według operatu szacunkowego wartość przekazanej nieruchomości
wynosiła 11 394 555 zł. Caritas łaskawie zapłacił 560 tys. zł za majątek ruchomy,
czyli wyposażenie ośrodka.
Operacja przebiegła w sposób, rzec można, standardowy. Najpierw strona kościelna
w osobie abepe Wojciecha Ziemby, metropolity warmińskiego, upatrzyła sobie piękne
miejsce nad jeziorem. Nie bawiąc się w pertraktacje z takimi dupkami jak ministrowie
uderzyła w tej sprawie do samego premiera/prezesa/wodza. Dalszy przebieg wydarzeń
opisany został w naszym artykule: Arcyfiolet Ziemba skrobnął do premiera Kaczyńskiego,
że chce Rybaki. Premier polecił załatwić sprawę Gosiewskiemu. Ten zaś napisał
do ministra skarbu (trzeba trafu, że funkcję tę pełnił wtedy stary działacz
PZPR Wojciech Jasiński – przyp. D.Z.), żeby dać gospodarstwo Caritasowi. Minister
skarbu zlecił zadanie podsekretarzowi stanu Piotrowskiemu, który z kolei poprosił
grzecznie prezesa ANR o zrealizowanie życzenia premiera, dwóch ministrów i duchownego.
Dla porządku zapytaliśmy prezesa ANR, kiedy i na jakiej podstawie prawnej dał
Rybaki Caritasowi. Odpowiedź, co tu kryć, daje do myślenia. Okazuje się otóż,
że 31 stycznia 2007 r. abepe Ziemba (zapewne już pouczony, do kogo formalnie
musi się zwrócić) wystąpił do Oddziału Terenowego ANR w Olsztynie o nieodpłatne
przekazanie w formie darowizny nieruchomości gospodarstwa Rybaki na rzecz Caritasu
Archidiecezji Warmińskiej – z przeznaczeniem na stworzenie ośrodka kolonijnego
dla dzieci i młodzieży, centrum szkoleniowego dla wolontariuszy oraz środowiskowego
domu samopomocy (nikt nie śmiał pytać jakiej), zakładu aktywności zawodowej
i centrum szkoleniowego dla niepełnosprawnych.
Ambitnie to sobie ekscelencja wymyślił – aż pięć pożytecznych placówek.
Biznes
non profit
Charakter
prowadzonej działalności („non profit”), polegającej na prowadzeniu ośrodka
kolonijnego dla dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, centrum szkoleniowego dla wolontariuszy
oraz działalności szkoleniowo-rehabilitacyjnej na rzecz osób niepełnosprawnych
oraz ocena dotychczasowej działalności statutowej umożliwiły dokonanie darowizny
tej nieruchomości na rzecz Wnioskodawcy, po uprzednim wyrażeniu zgody przez
Ministra Skarbu Państwa... – tłumaczy nam, nieukom, biuro prasowe ANR w imieniu
prezesa. Dlatego 13 sierpnia 2007 r. dyrektor Oddziału Terenowego ANR w Olsztynie
na podstawie pełnomocnictwa prezesa ANR aktem notarialnym przekazał nieruchomość
Caritasowi. Dziękujemy, towarzyszu Jasiński!
Pretekst prawny, owszem, jest. Agencja Nieruchomości Rolnych została ustawowo
upoważniona do nieodpłatnego przekazywania nieruchomości w drodze darowizny
na rzecz fundacji oraz organizacji pożytku publicznego na ich cele statutowe,
nie związane z działalnością zarobkową, po uzgodnieniu z Ministrem Skarbu Państwa.
NIE ZWIĄZANE Z DZIAŁALNOŚCIĄ ZAROBKOWĄ! A przecież Rybaki we władaniu Caritasu
zajmują się głównie, jeśli nie wyłącznie, działalnością zarobkową! Kolonie dla
dzieci z rodzin dysfunkcyjnych? Wolontariusze? Rehabilitacja niepełnosprawnych?
Może gdzie indziej, nie w Rybakach...
Prawo zostało złamane – powinien się tym zająć prokurator. Tyle że w czasie
dzielącym tę publikację od ewentualnych działań prokuratury Caritas zdąży zrobić
porządek w Rybakach. Ściągnie w trybie ekspresowym jakieś dzieci z rodzin dysfunkcyjnych,
wmówi śledczym, że wolontariusze przybędą już za miesiąc, a niepełnosprawni
na wiosnę. Obecna zaś działalność komercyjna ma na celu wyłącznie zebranie na
to funduszów. To grzech podejrzewać, że z tego źródła finansowane są luksusy
dla Ziemby, tudzież innych wysokich rangą kuriewnych.
Trzy
smaki śledzia
Caritas
w Rybakach zaprasza na sylwestra, bynajmniej nie charytatywnego: Wyśmienite
menu, porywająca do tańca muzyka oraz ciekawe efekty świetlne wprowadzą Państwa
w szaleństwo sylwestrowej nocy. Zabawę poprowadzi profesjonalny i znany zespół.
Dania gorące – kaczka pieczona, zrazy zawijane z wieprzowiny, udko kurczaka
z pomarańczami, kotlet de volaille itp. Wśród przekąsek zimnych jest pstrąg
w galarecie, panga w sosie greckim, śledziki w trzech smakach, półmisek mięs
pieczonych, galaretka z drobiu i inne frykasy.
Gdyby ktoś chciał zostać w Rybakach parę dni dłużej, nie ma problemu. Są wolne
pokoje w hotelu Bielik (50 zł za „dwójkę”) i w Domu Wędkarza (wyższy standard
– 100 zł). Nie można tylko wykupić wyżywienia. Mamy za mało gości, żeby uruchamiać
stołówkę – tłumaczy pani z recepcji.
Stołówka
nieczynna? Czyżby dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, szkolący się wolontariusze
oraz niepełnosprawni żywili się wyłącznie suchym prowiantem? Nic podobnego –
ich tam po prostu nie ma! Nie po to reklamuje się w internecie 170 miejsc noclegowych,
którymi dysponują Rybaki, żeby niektóre z nich zajmowały za darmo jakieś bachory,
kaleki i inne ofiary losu. Idziemy o każdy zakład, że w Rybakach dzieci z patologicznych
i najuboższych rodzin długo miejsca nie zagrzeją – prorokowaliśmy w naszej publikacji.
Czarni z Caritasu posunęli się dalej: żadnej patologii nie wpuścili. Do chwili
podpisania aktu notarialnego truli o planach uszczęśliwiania biedaków, doskonale
wiedząc, że gdy już raz położą łapę na ośrodku, nikt nie ośmieli się skontrolować,
jak go faktycznie wykorzystują.
Byłoby miło ze
strony sutannowych, gdyby zaprosili do Rybaków grupę biednych dzieci i urządzili
im święta Bożego Narodzenia i noworoczny kinderbal. Goście nie zeżrą przecież
wszystkich przygotowanych dla nich wykwintnych dań zimnych i gorących. Małolaty
opychające się na co dzień chlebem z margaryną chętnie spróbują kaczek i pstrągów.
Na koniec wszyscy powinni odśpiewać kościelną pieśń dziękczynną „Ciebie Boże
chwalimy”. Jest za co dziękować dobroczyńcom z PiS.
Caritas Archidiecezji
Warmińskiej jest jedną z 5627 organizacji pożytku publicznego (OPP) w ogromnej
większości małych i biednych. Na tle pozostałych 39 Caritasów wyróżnia się bogactwem.
Niech teraz inne OPP napiszą do Agencji Nieruchomości Rolnych, że potrzebują
jakiegoś ładnego obiektu na działalność statutową. Może i im coś kapnie. A jeśli
nie – będzie to jawna dyskryminacja.
Dorota ZielinskaNIE 51-52/2007