Cały naród odbudowuje sakralne zabytki, by później oddać je w ręce kleru. Słyszeliście
sporo o tym, że funkcjonariusze Kościoła domagają się zwrotu majątku. A
słyszeliście, że swój majątek także oddają? Nie, kościelni nie
zwariowali. Oddają w „użyczenie” świeckim instytucjom swoje zrujnowane
obiekty. Umowy „użyczenia” są podpisywane na okres od kilku do
kilkudziesięciu lat. Zależy od stopnia zrujnowania obiektu i wielkości
kasy, jaką trzeba wpompować w odbudowę. Po upływie czasu nowe obiekty
wracają do Kościoła już odbudowane. Praktyka się ciągnie od czasów PRL. W ramach zmiany charakteru Klasztor
Kamedułów jest malowniczo położony na wzgórzu nad jeziorem Wigry na
Suwalszczyźnie. Mnisi mamroczący jedynie „memento mori” zainstalowali
się tu w 1667 r., a wypędzeni zostali w 1800. Od tego czasu, choć
nieustannie była to ziemia i nierucho mości Kościoła, obiekty popadały
w ruinę. Dodatkowo podniszczyły je obydwie wojny światowe. Na wzgórzu
została połowa kościoła i sporo gruzu. W latach 70. wzgórze wraz ze
zrujnowanymi budynkami od Kościoła kat. „użyczyło” państwo polskie. W
zamian za to, że podniesie wszystko z ruin. I podniosło. Wybudowało
wszystko od nowa w poprzednim kształcie. Na remont byłego klasztoru
komuna łożyła gigantyczne kwoty aż do swojego końca. Ile? Nikt tego nie
policzył. Ale na dzisiejsze pieniądze musiały to być setki milionów.
Potem łożyła III RP. W Wigrach mieścił się Dom Pracy Twórczej, jedyna
narodowa instytucja kultury na Podlasiu. Od 2008 r. trwały
negocjacje Ministerstwa Kultury z kurią w Ełku w sprawie przedłużenia
umowy. Obecny minister Bogdan Zdrojewski zobowiązywał się nawet, że
wpompuje kolejne 30 mln zł w dalszą odbudowę klasztoru. Bez rezultatu.
W 2009 r. biskup Jerzy Mazur ostatecznie wypowiedział umowę. Sprawa
była głośna i komentowana w mediach, także w „NIE”. Ministerstwo
wydało jedynie rachityczne oświadczenie: Budynek, w którym od lat 70.
ubiegłego wieku znajdował się Dom Pracy Twórczej, z końcem tego roku
zostanie przekształcony w obiekt muzealno-pielgrzymkowy. W 1999 r.
wigierski kompleks budynków pokamedulskich odwiedził podczas jednej ze
swoich pielgrzymek do ojczyzny papież Jan Paweł II. Po śmierci papieża
miejsce stało się celem wizyt pielgrzymów z całego świata. Apartamenty
papieskie na stałe zmieniły charakter miejsca, przez co dalsze
funkcjonowanie Domu Pracy Twórczej w jego dotychczasowym charakte rze
stało się niemożliwe. Z końcem bieżącego roku zostanie zatem zakończony
okres dzierżawy budynku. Dom Pracy Twórczej ma po 1 stycznia 2010 r.
3 miesiące na wyprowadzkę. Oczywiście o żadnym rozliczeniu kosztów nie
ma mowy. Od kwietnia 2010 obiektem mają zacząć zarządzać czarni. Mogą
tam sami prowadzić działalność turystyczną, hotelarską, gastronomiczną.
Jaką chcą. W ramach zrozumienia potrzeb Borowie, niewielka wieś w
województwie mazowieckim, ale w diecezji siedleckiej. Raptem 400 dusz.
Miejscowa kasztelanka Ludwika z Załuskich Moszyńska zapłaciła za
postawienie tu w 1831 r. niewielkiego, ale ładnego kościoła. Przy
kościele usytuowana jest barokowa dzwonnica-brama z XVIII w. Wewnątrz
ołtarze i organy z XIX w., krucyfiks z XVII w. Wszystko to objęte
opieką konserwatora zabytków. Kościół nieprzerwanie był własnością
parafii. Do czasu, aż budynek zaczął się sypać. W 1990 r. kuria
siedlecka zdecydowała o wybudowaniu nowego kościoła, a będący w jej
posiadaniu zabytek z pierwszej połowy XIX w. najzwyczajniej opuściła. A
niech stoi i się rozpadnie! I tak stał bez mała 20 lat: tynk odpadał,
pojawiły się zacieki na murach. Wiesław Gąska, wójt gminy Borowie,
zanim wybrali go wójtem, obiecywał, że zrobi co może, aby zabytek
uratować. No, ale gmina nie może angażować własnej kasy w coś, co nie
należy do gminy. Wójt zaraz potem, jak już go wójtem wybrali, napisał
pismo do szanownego biskupa Zbigniewa Kiernikowskiego, w którym
poprosił, aby biskup się zdeklarował co do zabytkowego kościoła: czy go
chce i wyłoży kasę na remont, czy go nie chce i odda wójtowi, czyli
gminie. Biskup łaskawca odpisał, że kościół zatrzymuje, bo nie jest od
oddawania. W tym roku gmina wyżebrała od biskupa Kiernikowskiego
umowę użyczenia kościoła wraz z obiektami towarzyszącymi i znajdującym
się wewnątrz wyposażeniem. Na 11 lat. I natychmiast złożyła do ministra
kultury i dziedzictwa narodowego wniosek o 50 tys. zł. w ramach
programu Rozwój Infrastruktury Kultury. Na najbardziej niezbędne,
pierwsze prace konserwatorsko-budowlane. W trakcie najbliższych lat
dzięki dotacjom z różnych państwowych urzędów wójt spodziewa się
zabytek uratować. W regionalnym tygodniku „Echo Katolickie” wójt
Gąska udzielił wywiadu, w którym gorąco dziękował biskupowi za
przychylność w tej sprawie oraz ciepłą i serdeczną atmosferę w czasie
rozmów dotyczących przejęcia kościoła, a także zrozumienie potrzeb
naszych mieszkańców. Bo przecież zabytkowy kościół to duża część
historii gminy i parafii. W ramach opieki nad zabytkami Wieś
Gnojewo leży kilkanaście kilometrów od Malborka, tuż przy drodze
krajowej prowadzącej do Łodzi. Znajduje się tutaj pochodzący z połowy
XIV w. i najstarszy kościół w Polsce o budowie szachulcowej
(ceglano-drewnianej). Tutaj modlił się król Kazimierz Jagiellończyk
przed rozpoczęciem w 1454 r. oblężenia Malborka. To jeden z
najcenniejszych zabytków na Żuławach. Kościół jest w kompletnej ruinie.
Od lat. Bez dachu. Na zabytkowe polichromie leje się woda za każdym
razem, gdy pada deszcz. Ściany boczne grożą zawaleniem. Posadzkę
wywieziono do Sanktuarium Matki Bożej w Łęgowie. Właścicielem cennego i
zabytkowego kościoła jest kuria biskupia w Elblągu. Biskup Jan Styrna
był wielokrotnie proszony przez władze samorządowe, wojewódzkiego
konserwatora zabytków, aby chociaż prowizorycznie kościół zabezpieczył.
Pisał chłop do biskupa, a biskup do niego ani razu. Nie ulega
wątpliwości, że zachowanie biskupa kwalifikuje się – zgodnie z
obowiązującym w Polsce prawem o ochronie dziedzictwa kulturowego – do
złożenia doniesienia w prokuraturze. Z urzędu powinien to zrobić
konserwator zabytków lub wójt gminy, że nikt tego nie zrobił i
rozumiemy, że nie zrobi. W styczniu 2009 r. została zawarta umowa
użyczenia gotyckiego kościoła w Gnojewie w powiecie malborskim między
właścicielem zabytku – kurią – a Towarzystwem Opieki nad Zabytkami,
oddział w Gdańsku. Towarzystwo oszacowało, że podniesienie kościoła
z ruin to jakieś 10 mln zł. Niezbędne prace zabezpieczające to 3,5 mln
zł. I czym prędzej wystąpiło do ministra kultury i dziedzictwa
narodowego o wsparcie. Ministerstwo w listopadzie 2009 r.
poinformowało o zarezerwowaniu kwoty 700 tys. zł na tegoroczne prace
dotyczące ratowania gotyckiego kościoła w Gnojewie. Zgodnie z
treścią umowy Towarzystwo Opieki nad Zabytkami będzie dysponowało
kościołem przez 10 lat. Aż podniesie go z ruin i odda tym, kto go
zrujnował. Waldemar Kuchanny NIE 50/2009
|